- To idziemy – zapytał Mark.
- Tak- odpowiedziałam i
skierowałam się w stronę mojego domu. Szybko odniosłam swoje rzeczy do
pokoju. Napisałam jeszcze kartkę, że poszłam na spacer i zbiegłam na dół.
Przed wyjściem przypięłam karteczkę do lodówki oraz wzięłam dla nas po ciastku i
wyszłam.
-To gdzie chcesz iść na ten
spacer – zapytałam podając Markowi dużego kwiatka z piernika.
- Dziękuję – odparł – No to
pójdziemy nad jezioro widziałam tam śliczny wodospad, jest niedaleko pola
treningowego nr. 7.
- Wiem gdzie to jest często
przychodzę tam potrenować.
- No to idziemy tam czy masz
jakiś inny pomysł, co ? – zapytał odgryzając kawałek ciastka. – Mmm…pyszne.
- Możemy tam iść niedaleko
jest bardzo ładna polanka będziemy mogli tam trochę posiedzieć.
- Ok to chodź – powiedział i
złapał mnie za nadgarstek ciągnąc w stronę wodospadu. Zarumieniłam się leciutko
gdy mnie dotkną ale szybko się opamiętałam.
Koło wodospadu byliśmy po
jakichś 15 minutach. Było to piękne miejsce wodospad wypływający ze skały
tworzył małą rzekę która kończyła się w średniej wielkości jeziorku.
- Ładnie tu prawda –
powiedział Mark kładąc się na ziemi w cieniu jakiegoś drzewa ( pewnie dębu
który był rodziną tamtego zniszczonego przez Kushinę ;D dop. )
- Tak- odpowiedziałam -
Chciałeś ze mną iść na spacer a teraz się będziesz wylegiwał ale z ciebie leń.
– podsumowałam.
- A co chcesz porobić
?- zapytał lekko się podnosząc.
- Co powiesz na mały trening
? – zapytałam nachylając się nad nim – Chciałabym sprawdzić czy to co o
tobie mówią to prawda.
- A co mówią ? – spytał siadając.
- Że należysz do geniuszy i
masz ogromną moc jak na dzieciaka.
- Ej jesteśmy w tym samym
wieku więc nie porównuj mnie do dziecka – oburzył się.
- Ja tylko powtarzam co mówią
– odpowiedziała i wystawiała mu język. Po chwili trochę spoważniała – To prawda
że należysz też do klanu Uchiha.
- Tak, ale nie chcę o tym
gadać – chciał tak zakończyć temat jednak dziewczyna nie dawała za wygraną.
- Dlaczego?
- Po prostu nie chcę i
koniec, jasne? – powiedział i zacisną dłonie w pięści.
- To co powiesz na mały
zakład jeśli wygram pojedynek odpowiesz na moje pytanie, a jeśli ty wygrasz to
już nigdy o tym nie wspomnę, co ty na taki układ?
- Zgoda - odpowiedział
po chwili ciszy.
Przeszli na małą polankę
gdzie miał się odbyć ich pojedynek.
- Ale walczymy tylko taijutsu
bo chyba nie chcemy zniszczyć tego miejsca.
- Dobra – odpowiedziała
niechętnie, była silna jak na swój wiek ale walczyła z chłopakiem który był
uważany z geniusza więc na pewno też od niej silniejszy. Pierwsza zaatakowała
Mihomi jej kopniak został sprytnie zablokowany podobnie jak kilka
następnych. – Naprawdę jest niezły – pomyślała blokując cios chłopaka.
Zachwiała się, co było spowodowane siłą ataku. Jednak nie pozostała mu dłużna
kopnęła go w goleń że na dotąd niewzruszoną twarz wdarł się grymas bólu.
-Silna jest- pomyślał Mark.
Mihomi zaczęła uderzać
w niego w zadziwiającą szybkością pięściami. Z bolącą nogą nie potrafił nadążyć
za szybkością jej ruchów. Udało mu się parę razu ją uderzyć, ale było pewne ,
że to ona wygra... Siedzieli pod tym samym drzewem. Dziewczyna uśmiechała
się triumfalnie. Wygrała i teraz dostanie odpowiedź na swoje pytanie.
Spojrzała na niego i się zaśmiała. Dała mu nieźle popalić. Na pewno będzie miał
niezły ochrzan. Przybliżyła się do niego i dotknęła dłońmi jego twarz.
- Co ty...
- Zamknij się na chwilę.- rzekła i zaczęła leczenie. Po krótkiej chwili nie
miał już nic co mogło sugerować , że się bił.
- Jesteś medic-ninja?
- Tak. odziedziczyłam to po wujku, pierwszym Hokage.
- Jaki był twój ojciec?- wypalił Mark. Mihomi odwróciła od niego wzrok i
skupiła się na spadającym liściu.
- Nie wiem. Nigdy go nie poznałam. Zmarł zanim przyszłam na świat, ale mama mi
mówiła, że był wspaniałym shinobi, dobrym mężem i najlepszym Hokage. Ale więcej
ci nie powiem, bo sama nie wiem. Spytaj się lepiej Tsunade lub Trzeciego. Oni
go dobrze znali, ale wracając do tematu. Wygrałam nasz zakład więc musisz mi
odpowiedzieć, dlaczego nie chcesz gadać o tym, że pochodzisz z klanu Uchiha.
- A może opowiesz mi o sobie?- grał na zwłokę Mark. Mihomi w tej chwili była
taka jak ojciec.
- Słuchaj Namikaze. Wygrałam uczciwie więc chce dostać to co mi obiecałeś. Więc
nie próbuj grać ze mną na zwłokę, jasne?
- Ech. Nie dasz za wygraną co?
- Nie.
- Po kim masz charakter?
- Najpierw ty mi powiedz.
- Nie. Powiem ci jak odpowiesz na to krótkie pytanie.- dziewczyna westchnęła i
uniosła głowę ku niebu.
- Mój charakter jest mieszanką charakteru pierwszego i drugiego, a do tego
dochodzi mała cząstka mojego własnego. Proszę a teraz ty.
- Nie chce o tym gadać bo...
członkowie mojego klanu uznali moją matkę za zdrajczynię, więc opuściła wioskę
z moim ojcem. Poza tym widziałem na własne oczy ich śmierć.... więc nie chce
się przyznawać, że jestem z tego klanu.
- Aha... ja też widziałam śmierć mojej matki... więc wiem co czujesz...
- Ile miałaś w tedy lat?
- 4. Nadal to dokładnie pamiętam.
- Chcesz o tym pogadać?
- Jeśli chcesz tego słuchać to spoko.
- Chce.- rzekł z uśmiechem. położyła się na soczystej trawie , chłopak uczynił to
samo, ale podparł się na lewej ręce i nie spuszczał z dziewczyny wzroku.
- Byłam wtedy z mamą na niewielkiej polanie. Mówiła mi, że tu po raz pierwszy
spotkała ojca. Miałam na sobie jego ubranie z czasów dzieciństwa, nigdy nie
lubiłam ubierać się jak na dziewczynkę przystało. Tak więc wpadła na pomysł
dania mi ubrań taty. siedziałyśmy pod drzewem wiśni, trzymała mnie na kolanach.
Łaskotała mnie, gdy nagle jakiś chory człowiek zaczął w nią rzucać kunaiami, a
potem wysadził się z nią w powietrze....- po jej policzku zleciała samotna
łza... szybko ją wytarła. nie chciała aby ktoś widział jak płaczę. Mark posłał
jej pocieszycielski uśmiech. Odwzajemniła go.
- Wiesz, że tu właśnie się poznali?
- Ta?
- Nom. Mama mi kiedyś powiedziała, że ja też tu znajdę swoją drugą połówkę.
śmieszne nie?
- Ta...- rzekł , choć nie do końca prawdę. w głębi serca zaczął coś do niej
czuć....
*** perspektywa Kushiny***
Byłam w łaźni wraz z Mikoto.
powiedziała, że muszę się zrelaksować. Rozmawiałyśmy o naszych partnerach na
tej „misji”.
- A więc ty i Fugaku, dattebane? Czy mam zgadywać, że coś jest między wami?
- Co? nie! Nic nie ma pomiędzy nami Kush! Ale za to ty i Minato... o to dopiero
będzie się działo prawda?
- Nie, dattebane!!- powiedziałam podnosząc się z wody. niestety byłam cała
naga, ale moje włosy przykleiły się do mojego ciała zakrywając je. nagle
ujrzałam czyjejś białe włosy, a potem twarz Jiraiy.
- AAAA!!!!!!!! Zboczeniec, dattebane!!!- krzyknęłam i zakryłam się ręcznikiem.
Pozostałe dziewczyny poszły za moim przykładem. Sannin spadł i leżał na
podłodze. Owinęłam się szczelnie ręcznikiem i z mordem w oczach podeszłam do
niego. Złapałam za fraki i walnęłam go z taką siłą w głowę że stracił
przytomność. Szybko się przebrałam, zabrałam ze sobą sannina i ruszyłam w stronę
domu Namikaze. Obiecał mi , że dopilnuje tego zboka, aby nie przyszedł do
łaźni, dattebane! Zabije ich obydwóch. Sannin odzyskał przytomność tuż przed
drzwiami do domu chłopaka. Chciał uciec , ale złapałam go za ucho i pociągnęłam
do domu. Minato siedział z dzieciakami w salonie i śmiali się. Popchnęłam
sannina do salonu i posłałam blondynowi pełne mordu spojrzenie.
- Jiraiya co ty tu robisz? Przecież spałeś w pokoju Mijumi?- spytał chłopak.
- Już ci powiem co tu robi, dattebane! Ten pieprzony zboczeniec podglądał nas w
łaźni, dattebane!!! A ty mi obiecałeś , że do niej nie wejdzie do puki z niej
nie wrócę!!!! Tak więc chce wiedzieć jak on się tam znalazł?
- Mark. Mijumi. Wiedzieliście o tym?- spojrzał na maluchy.
- Ja nie. Przecież wiesz, że niedawno wróciłem.
- Młoda....- spojrzeliśmy na nią wszyscy.
- Przekupił mnie!- krzyknęła i schowała twarz w dłoniach. Uderzyłam głową o
ścianę. Jiraiya chciał uciec, ale złapałam go za gardło.
- Nie ma tak łatwo, dattebane. jesteś już martwy Jiraiya.- rzekłam ze słodkim
uśmiechem. wyszłam nadal go trzymając z domu i poszłam do sali treningowej. Tam
zaczęłam rzucać i bić sannina do puki nie stracił przytomności...
MEGA WIELKIE DZIĘKI dla
Ani Jaros za OGROMNĄ pomoc :D No ale wracając do mojego bezsensownego monologu.
Za wszystkie błędy przepraszam ja ich po prostu nie widzę ( jestem ślepa i
koniec tematu , tak samo nie umiem pisać ale to już inna sprawa ;D ) A teraz
komentarze :
Ania Jaros – ja wiem że nie odpuścisz, i
zastanawiam się jak twój brat może z kimś takim wytrzymywać… pytam się JAK??(
btw standardowo pozdrów go ode mnie ;D ) no i notka jest wstawiona dziś mam na
myśli naszą rozmowę na Skypaju więc nie możesz mnie zabić haha :P
Minnou Josei- ja wiem że masz zaległości ale
wytrwale czekam dalej ;D
Iga-chan – tak część twojego komentarza jest
tak oderwana z kontekstu ale spoko ważne że pomimo bólu głowy dzielnie siadłaś
przed kompem i stoczyłaś bardzo zaciętą walką z klawiaturą żeby napisać ten
komentarz za to jestem ci bardzo wdzięczna :D
Kushina Uzumaki – bingo i dzięki
Kenejla Uzumaki – haha wiesz ile ja takich notek
naspotykałam, najgorsze jest jeśli osoba która tę notkę napisała porzuca
swojego bloga to dopiero koszmar, ale u mnie się na to nie zapowiada,
przynajmniej na razie :D a jeśli bym próbowała to Ania raczej by mi to wybiła z
głowy :D, znowu się pytam JAK ??? jej brat (bodajże Patryk tak ? ) może z nią
wytrzymywać normalnie go podziwiam :D.
No nic pozdrawiam
wszystkich tajemniczych paczających i zapraszam do zostawiania po sobie śladu
wtedy wiem, że jest ktoś dla którego mogę pisać, pewnie nie wiecie ale ja
normalnie skaczę z radości kiedy widzę nowy komentarz :D. Pamiętajcie wasz
walka z klawiaturą skutkuje nowym komentarzem a to uśmiechem u mnie na
twarzy poprawieniem mi humoru po dniu w szkole. Więc zapraszam do komentowania
i walki ze śmiercionośną klawiaturą i jakby to powiedział Chochlik : Pozdrawiam
niepozdrowionych i pozdrowionych też pozdrawiam, oraz Kina : Trzymajcie się czeeść
:D
The
end is just the beginning...
Jagoda
Lee