1/20/2014

20. Zadufany w sobie baran.


Siemanko Internety!
Witam was wszystkich już w 2014 r. Tak wiem powinnam napisać jakąś szczególną notkę, a tu gunwo. Tak jestem zła, okropna i was nie rozpieszczam, ale w przyszłości nigdy tego robić raczej nie będę buahahaha...
Bardzo się cieszę, że aż 9 osób (uprzedzając wszelkie poprawki, Brzoskwini nie liczę bo gdybym mu nie powiedziała, że jest jakaś ankieta to raczej by ty nie zaglądną) czyta tego bloga oraz, że mam aż 1 hejtera, bardzo serdecznie cię pozdrawiam tajemnicza osóbko jeśli jeszcze znajdziesz w sobie tyle siły by zajrzeć na ten syf ( chwila, to był 5 rozdział, tak Kacper ? ) zwany moim blogiem :).
Enjoy Internety...
***
Od sobotniej imprezy całkiem sporo się zmieniło, Mikoto częściej spotykała się z Fugaku, co było raczej do przewidzenia. Często można było zobaczyć jak razem chodzili po wiosce, lub jak siedzieli w parku.
Dalej nie odnaleziono sprawców tych dziwnych ataków, mimo to patrole zostały odwołane, ze względu na dużą liczbę misji rangi A i B, a że Hokage nie zgodził się aby te misję wykonywali niedoświadczeni genini wszyscy musieli przekazać swoje grupy innym shinobi.

Jedyny z całego ich rocznika ostał się Minato, któremu pozwolono zatrzymać drużynę, jednak przez to nie było go w domu praktycznie całymi dniami, a jak wracał padał wykończony od razu po kolacji.

Dzieciaki też nie mogły narzekać na brak rozrywki z nowymi sensei’ami, codziennie chodzili na treningi i od czasu do czasu zdarzyło im się dostać jakąś misję.
Jedynie Kushina nudziła się niemiłosiernie, gdyż Hokage nie pozwolił jej na wyruszenie na żadną misję. Ze względu na brak możliwości wyładowania swojej agresji na kimś żywym manekiny treningowe i paręnaście drzew w okolicy doznało sporego uszczerbku lub rozpadło się na kawałki. Znowu Mikoto była zbyt zajęta swoim Romeo i niemiała czasu dla przyjaciółki, więc poza lenienie się Czerwonowłosa nie miała nic do roboty.

Próbując zrobić coś pożytecznego, albo wyglądającego na pożyteczne, postanowiła wybrać się nad jezioro i poleżeć sobie pod drzewem przy okazji patrząc na promienie słońca odbijające się w tafli wody.  Plan doskonały, perfekcyjny można by rzec. Spakowała ręcznik do plecaka, dorzuciła parę ciasteczek, żeby można było coś pochrupać  oraz wzięła pierwszą książkę z brzegu i wyszła z domu.
Od razu skierowała się w stronę pobliskiego zbiornika z wodą. Położyła się w cieniu jednego z większych drzew i aby przerwać nudę zaczęła czytać „Miasto pożeraczy deszczu”. Było jej bardzo przyjemnie, ciepły wiaterek rozwiewał jej włosy, natomiast słońce świeciło po jej nogach ogrzewając ja, a trawa przyjemnie łaskotała ja w stopy.

Mogła by tak leżeć bardzo długo, jednak każda piękna chwila musi zostać w końcu przerwana przez jakiegoś natręta.
- No proszę kogo my tu mamy – odezwał się tajemniczy nieznajomy, jego głos był uwodzicielski i pewnie każda dziewczyna chciałaby go słyszeć od swojego chłopaka. Jednak ten głos zwiastował pojawienie się pewnego Narcyza.

- Czego chcesz Luck ? Przeszkadzasz. – odparła Kushina nawet nie patrząc na przybysza.
- No no no kotek pokazuje pazurki. – powiedział co najwidoczniej przeważyło szalę tolerancji, gdyż dziewczyna bardzo szybko przygwoździła go do pnia drzewa.

- Spróbuj coś jeszcze powiedzieć, a ten kotek wydrapie ci oczka. – wysyczała, puszczając go – A teraz daj mi spokój bo pożałujesz.
Kushina wróciła do książki jednak Luck dalej stojąc przy drzewnie przyglądał się dziewczynie.

- Nie odejdziesz, prawda? – powiedziała zdenerwowana odkładając lekturę – Czego ty chcesz ?
- Czego chce… - udawał że się zastanawia - … może całusa. – stwierdził przybliżając się.

- Niedoczekanie twoje – wysyczała przez  zaciśnięte zęby – Jedyne co ci mogę zaproponować to, że okażę ci trochę litości kiedy będziesz o nią błagał – dodała strzelając kostkami w dłoniach.
- No to dawaj kicia, zobaczymy na co cię stać. – powiedział odskakując kawałek i przyjmując postawę bojową. Nie musiał długo czekać gdyż dziewczyna natarła na niego prawie od razu, jednak udało mu się zablokować atak. Kushina się nie poddawał, uderzyła ponownie, tym razem chłopak nie zdążył tego zablokować i stracił równowagę przez co wylądował na glebie. Kiedy dziewczyna chciała zaatakować odskoczył do tyłu i oparł się o drzewo. Czerwonowłosa ponownie uderzyła, jednak chłopak niespodziewanie złapał ją za rękę i obrócił tak, że to ona opierała się o pień dębu.

- No i kto teraz jest górą kicia. – powiedział przybliżając się do niej i owiewając jej twarz swoim oddechem.
- Puszczaj mnie jeśli… - nie skończyła gdyż zamkną jej usta jednym z najskuteczniejszych sposobów, pocałunkiem. Dziewczyna stała przez chwilę jak oniemiała, jednak bardzo szybko się ogarnęła, a kiedy zdała sobie sprawę, że jej ręce są wolne odepchnęła od siebie chłopaka, przy okazji zostawiając mu piękny podarunek w postaci odcisku swojej ręki policzku.

- Pożałujesz tego. – powiedziała ze wzrokiem godnym seryjnego mordercy.
- Do zobaczenia kicia – odparł z cwaniackim uśmiechem i zniknął w chmurze szarego dymu.

Kushina była wściekła, na Luck’a, cały świat i na siebie. Na chłopaka z wiadomego powodu, przysięgła sobie że przy następnym spotkaniu pośle go na OIOM. Świat zasłużył sobie tym, że pozwolił aby urodził się ktoś taki jak ten dupek, natomiast na siebie wściekała się za to, że tak łatwo dała się podejść.
Wepchnęła swoje rzeczy do plecaka i skierowała się w stronę domu, kiedy była już niedaleko poczuła, że ktoś za nią idzie ( no shit sherlock dop. Autorki ), nie przejęła się tym zbytnio do czasu aż tajemnicza osoba zaczęła się skradać. Wtedy wkurzona odwróciła się i wrzasnęła :

- Czego chcesz ?!?!?
Tajemniczą osobą okazał się Minato który stał kawałek od dziewczyny, tak trochę ogłuszony.

- Jeny kobieto, kto cię tak wnerwił, że rzucasz się na wszystko co się rusza. – powiedział podnosząc ręce w geście obronnym.
- Nie twoja sprawa. – warknęła.

- Spokojnie ( calm down and eat cupcakes dop. Autorki) Chodzi mi tylko o to żebyś nie zaatakowała bez przyczyny bezbronnych ludzi, przykładowo mnie. – odpowiedział posyłając jej swój firmowy uśmiech. Kiedy to usłyszała prychnęła niezadowolona. – No nie złość się już, postawię ci ramen na pocieszenie, może być? Nie daj się prosić.
- Niech będzie – rzuciła zrezygnowana kiedy blondyn pociągną ją w stronę budki. Jej złość jakby wyparowała, nie chodzi tu o wściekłość na Luck’a, bo ta znajdzie ujście w momencie gry ta jego cudna buźka dozna bliższego spotkania z ziemią, tylko ta ogólna złość która nie była skierowana na jakiś konkretny punkt. Co dziwniejsze wystarczyło samo towarzystwo blondyna a już wszystkim dookoła udzielał się ten jego pozytywny nastrój. Zawsze starała się podchodzić do wszystkiego z uśmiechem, a jak coś nie poszło po jej myśli to nie poddawała się tylko próbowała dalej, mimo to nawet jej czasami morale opadały i miała dość wszystkiego co żyje, wtedy to właśnie pojawiali się Namikaze. Nie ważnie czy tył to Minato, Mijumi albo Mark, ta trójka zawsze potrafiła ją zmotywować do dalszego próbowania i wytrwałości w swoich działaniach.

Chcąc jeszcze odpocząć i nacieszyć się cudną pogodą, po posiłku skierowali się w stronę pola treningowego przy jeziorze. Rozwalili się na plaży, jednak ich spokój nie potrwał za długo gdyż nagle kompletnie znikąd pojawiło się rodzeństwo Namikaze i próbowało postawić blondyna na nogi, gdyż obiecał im trening. Z perspektywy obserwatora, czyli czerwonowłosej wyglądało to bardzo zabawnie, gdyż dzieciaki zaczęły ciągnąć chłopaka za ręce podczas próby podniesienia go. Kiedy zauważyły brak jakichkolwiek efektów, ponieważ blondyn skutecznie je ignorował, wpadły na pomysł pociągnięcia go w innym kierunku, zamiast do góry to do jeziora. Minato zanim się spostrzegł co kombinują jego kuzyni, leżał praktycznie cały w wodzie, a reszta obecnych osób tarzała się ze śmiechu. Postanowił natomiast nie  być jedyną mokra osobą, dlatego w ramach zemsty złapał Mijumi i przeszedł się z wierzgającą dziewczynką na środek jeziora, po czym bezceremonialnie ją puścił, skutkiem czego dziewczynka również była mokra.
- Co Mi to kto teraz idzie się kąpać ? – zapytał Minato pomagając dziewczynce stanąć na tafli wody.

- Mark !!! – krzyknęła z szatańskim uśmiechem.
Szybko pobiegli w stronę bruneta, który nie zdążył uciec, gdyż podczas desperackiej próby ucieczki potknął się i wyłożył jak kłoda. Ostatecznie jedyną suchą osobą została Kushina, ten stan rzeczy nie potrwał jednak za długo.

- Dobra dzieciaki tulimy ! – stwierdził Minato wychodząc z jeziora. Wszyscy błyskawicznie znaleźli się przy czerwonowłosej i przytulili się do dziewczyny ignorując wszystkie jej protesty. Trudności pojawiły się późnej kiedy blondyn nie chciał puścić dziewczyny.
- Minato puść mnie w końcu, dattebane.

- Nie – odparł od razu – Jesteś taka cieplutka – dodał po krótkiej chwili.
Dobrze, że stała odwrócona do niego tyłem gdyż nie zauważył jak jej policzki przybrały różowy odcień. Tajemnicą pozostanie motyw działania dzieciaków, czy chcieli uwolnić Kushine z uścisku chłopaka, czy po prostu stwierdziły, że skoro wszyscy są mokrzy to ona również powinna być, to pozostanie sekretem na zawsze, ale popchnęli ich tak, że oboje wylądowali w wodzie.

- No dziękuję bardzo – powiedział blondyn którego plecy niestety ucierpiały podczas spotkania z ziemią.
- A nie ma sprawy – odparł Mark ochlapując ich wodą.

Wszyscy razem świetnie się bawili. Niestety słońce powoli zaczynało się chować, więc stwierdzili, że czas już wracać. Kiedy Kushina pakowała swoje rzeczy, blondyn zabrał ręcznik i zarzucił jej na plecy, ta zdezorientowana popatrzyła na chłopaka.
- Witam miss mokrego podkoszulka. – szepnął i zabierając od niej plecak poszedł jak gdyby nigdy nic w stronę swoich kuzynów. Dziewczyna stała przez chwilę w miejscu, jednak kiedy jego słowa w końcu do niej dotarły okryła się ręcznikiem i pobiegła w stronę reszty.

Na jej nieszczęście najkrótsza droga do domu biegła przez środek wioski, więc nie obyło się bez tak około kilkunastu omdleń, no w końcu przez wioskę przechodził Minato Namikaze, największe bożyszcze Konohy i to w mokrym podkoszulku który przykleił się do jego klaty. Było też wiele wściekłych spojrzeń skierowanych pod adresem czerwonowłosej, gdyż płci pięknej wioski zdecydowanie nie podobał się fakt, że dziewczyna wesoło gawędziła sobie z blondynem.

The end is just the beginning…
JagodaLee
layout by Sasame Ka