7/16/2013

17. Latający dżem.



Kolejny deszczowy dzień w Konoha. Kushina razem z resztą domowników spała sobie w ciepłym łóżku kiedy nagle niebo przecięła błyskawica. Czerwonowłosa obudziła się z krzykiem. Powoli uspokoiła oddech i usiadła na łóżku, i sprawdziła godzinę na zegarku, była 4:30.
- Nienawidzę deszczu – powiedziała sama do siebie i skierowała się w stronę łazienki. Po szybkim prysznicu ubrała się w T-shirt, długie spodnie i ciepły sweter. Schodząc wpadła na pomysł zrobienia gofrów na śniadanie jednak nie chciała na razie budzić domowników. Dlatego zrobiła sobie herbatę i usiadła razem z kubkiem gorącego płynu na parapecie. Zaparzyła sobie herbatę cytrynowo-limonkową  ( rozdział zawiera lokowanie produktu ;D dop. Autorki ) którą pokochała dzięki Mijumi.
Nienawidziła deszczu z dwóch powodów po pierwsze nie miała wtedy ochoty na trening oraz po drugie często wtedy przyłapywała się na refleksjach na temat swojej przeszłości. Teraz rozmyślała o swojej wiosce, rodzinie i przyjaciołach. Tęskniła za nimi i przypominała sobie o nich za każdym razem gdy chodziła na patrole z Minato. Właśnie Minato ten blondyn również był obiektem jej rozmyślań. Coraz częściej zastanawiała się nad tym co do niego czuje. Lubiła go i to nawet bardzo był jej przyjacielem osobą w której znalazła oparcie po stracie rodziny i przyjaciół. Ale czy mogła  się w nim zakochać. W sumie był przystojny, no to chyba mało powiedziane, ta jego blond czupryna w kolorze piaszczystej plaży łącząca się z bezkresnym morzem jego błękitnych tęczówek. To połączenie mogło zawładnąć sercem każdej dziewczyny. Ale dlaczego na swoją dziewczynę miał by wybrać właśnie ją, chłopczycę i to jeszcze jinchuriki i to wtedy gdy mógł mieć każdą . Jednak kiedy poznała Lucka powiedział, że mu na niej zależy. No właśnie Luck ten arogancki dupek który ją walną drzwiami. Musiała jednak przyznać, że nie był wcale taki zły oczywiście z wyglądu, ale miała pewne dość dziwne przeczucie że ten brunet złamał już serce nie jednej dziewczynie. Z jednej strony był uprzejmy i szarmancki ale miał w sobie coś takiego czego do końca nie mogła zrozumieć. Za każdym razem kiedy się do niej zbliżał czuła taką jakby niepewność, może to był strach przed nim… Pamiętała, że w wiosce jej najlepsza przyjaciółka miała chłopaka który zachowywał się tak jak Luck. Jednak potem ją wykorzystał i porzucił.
Z rozmyślań wyrwała ją ręka która pojawiła się na jej  ramieniu. Kiedy się odwróciła zobaczyła Minato. Był ubrany w bluzkę z wilkami wyjącymi do księżyca i krótkie spodenki, czyli jego w miarę typowy zestaw służący za piżamę.
- Nie śpisz już ? – zapytał i przetarł zaspane oczy.
- Nie, trudno mi jest spać kiedy za oknem jest burza – odpowiedziała czerwonowłosa.
- Aha, dla mnie to idealna pogoda na spanie, ale ostatnio męczą mnie koszmary – po tych słowach ziewną, a Kushina się zaśmiała.
- Śmiej się śmiej, to jest strasznie wkurzające. Od kilku dni mam zawsze ten sam sen który potem zamienia się w koszmar – powiedział siadając na parapecie naprzeciwko Kushiny.
- A co ci się w nim śni?
- Ale obiecaj, że nie będziesz się śmiać, jasne.
- Obiecuję i przysięgam na ramen u Ichiraku, że nie będę się śmiać, a jeśli złamię przysięgę to zrobię gofry na śniadanie. – powiedziała z udawaną powagą.
- A co to ma do siebie ?
- No nic, mów już w końcu ten swój sen.
- To tak w tym koszmarze mam 8 lat i widzę śmierć moich rodziców. Gdyby nie pewien drobny szczegół nie było by w tym nic nadzwyczajnego,  gdyby nie tajemnicza czarna postać ( murzyn czy człowiek ubrany na czarno :D, taks mojego trenera dop. Autorki ) która za każdym razem powtarza : „ON cię znajdzie i wyrówna rachunki z tym przeklętym klanem. W końcu się was pozbędzie.” Potem sceneria się zmienia i widzę siebie w wieku 9 lat jednak tym razem jestem uczestnikiem zdarzeń. Wtedy bawię się z Luckiem i potem nagle on spycha mnie w przepaść. Zawsze wtedy sen się kończy. –powiedział i przyciągnął do siebie kolana. Położyłam mu ręce na kolanach i kucnęłam przed nim.
- Ej nie martw się to tylko sny, a to, że są z twoimi starymi wspomnieniami pewnie jest spowodowane jakimiś wydarzeniem, które miało miejsce ostatnio. Musisz myśleć o miłych rzeczach, co jest dość trudne przy tej pogodzie ale w końcu co  w tym trudnego dla wiecznie szukającego pozytywów Minato Namikaze, dattebane – powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
- Dziękuję Kushina – uśmiechnął się – zawsze potrafisz poprawić mi humor.
- Spoko w końcu od tego są przyjaciele, dattebane. Tak zmieniając temat co byś powiedział gdyby były gofry na śniadanie.
- Ale przecież się nie śmiałaś.
- No tak, ale już wcześniej miałam zamiar je zrobić tylko nie chciałam nikogo budzić. To jak pomożesz mi ?
- Pewnie, że tak. – powiedział z entuzjazmem.
Skierowali się do kuchni i po kilku bitwach na mąkę, starciu na drewniane łyżki i upadku Minato który poślizgnął się na rozbitym jajku i przejechał przez całą długość kuchni, a swój „przejazd” zakończył na ścianie, udało im się zrobić gofry. Niestety ucierpiał na tym blondyn, ściana i parę przyborów kuchennych.
- Dobra nareszcie – powiedziała Kushina.
- No teraz trzeba ogarnąć kuchnię i obudzić dzieciaki – powiedział Minato rozmasowując sobie obolałą rękę.
- Tak tylko, że obudzenie tych małych potworów w taką pogodę graniczy z cudem. – odparła Kushina.
- To sprzątnijmy szybko kuchnię i potem będziemy siłą ściągać dzieciaki na dół.
- Dobry pomysł – po tych słowach zabrali się za sprzątanie pokoju. Udało im się z tym uporać w miarę szybko, ale Minato oberwał szmatą po głowie za próbę przemycenia gofra do salonu.
- No nic zostaje tylko obudzić dzieciaki zanim tylko spróbujesz znowu zabrać żarcie – po tych słowach Kushina obróciła się i ponownie walnęła Minato – Nawet nie próbuj.
- Dobra – powiedział zrezygnowany – Chodź po dzieciaki bo umieram z głodu, a te gofry tak pysznie pachnął.
Razem skierowali się w stronę pokoju Marka, bo był bliżej. Chłopak oczywiście spał jak zabity nie pomogły krzyki, groźby i potrząsanie, dlatego Kushina bezceremonialnie zrzuciła go z łóżka.
- Ałł… a to za co ? – powiedział sennie Mark.
- Człowieku od kilku minut próbujemy cię obudzić, dattebane !!! – krzyknęła Kushina.
- Sorry ale w taką pogodę mam siłę tylko na spanie.
- To chyba u nas rodzinne ale okaże się jak będziemy budzić Mijumi.
- No, dobra Mark ubieraj się i schodź na dół masz tam śniadanie. – podsumowała Kushina.
 - Super, zaraz schodzę – odparł chłopak.
- Jeszcze tylko Mijumi, dattebane.
Dziewczyna nie była gorsza, tylko że w jej przypadku nawet zrzucenie z łóżka nie pomogło.
- Jak by tu ją obudzić ? – zastanawiał się na głos Minato – Mam. Mijumi deszcz zalał ci notatnik.
- Co ? Gdzie ? Jak ? – krzyknęła i zerwała się jak oparzona, a w odpowiedzi Minato i Kushina się zaśmiali – Minato wiesz, że to nie jest śmieszne – powiedziała głosem jakby miała się rozpłakać.
- Tak, tak przepraszam, ale chciałabyś przespać śniadanie? – dziewczynka pokręciła przecząco głową – Tak myślałem. Ubieraj się i schodź na dół bo ci wszystko zjemy.
Po śniadaniu i drobnym starciu dzieciaków o dżem, które zakończyło się przelotem słoika wraz z zawartością przez całą długość pokoju i jego lądowaniem na drzwiach od pokoju Minato. Blondyn niezbyt się tym przejął, podobnie jak kłótnią o to kto ma sprzątać to pobojowisko, czyli zmywać naczynia i dżem z drzwi.
- Idziecie zmywać razem i będzie sprawiedliwie – powiedział wstając od stołu.
Dzieciaki zgodziły się o dziwo bez jakiś specjalnie dużych protestów. Minato i Kushina poszli w stronę salonu. Chłopak padł na kanapę.
- Nie mów mi, że zamierzasz spać, dattebane.
- Czemu nie w końcu co można robić w taką pogodę – po tych słowach wtulił swoją głowę w poduszkę.
- Ej nie śpij – powiedziała Kushina i wyrwała mu poduszkę.
- Kushina…
- Nie kushinuj mi tu – powiedziała i walnęła Minato poduszką w twarz.
- Tak chcesz się bawić no to dobra – odparł blondyn po czym złapał drugą poduszkę i uderzył nią dziewczynę. Tak zaczęło się ich kolejne dzisiaj starcie tylko, że tym razem dołączyli do nich młodsi lokatorzy. Starcie dziewczyny vs chłopaki zakończyło się remisem, niestety wynikiem tego pojedynku było udekorowanie salonu całą masą białych piór.
- No i kolejne sprzątanie dzisiaj ta pogoda źle na nas działa, dattebane. – w tej samej chwili do mieszkania wszedł Jiraya .
- Ludzie, kurczak tu wybuchł czy mieliście wojnę na poduszki – powiedział wchodząc do pokoju.
- Ta druga opcja Jiraya-sama – powiedziała Mijumi.
- I nie zaprosiliście mnie, obrażam się na ciebie młoda.
- Nie uda ci się to na dłużej niż 5 minut Jiraya-sama – powiedział Mark.
- Prawda młody, jak można by się było na nią gniewać przecież ona jest taka śliczna. Szkoda, że nie jesteś starsza.
- Jiraya-sensei
- Tak, tak wiem. A co tam u naszej kotki. Nie gniewasz się już.
- Nawet mi nie przypominaj chyba, że chcesz trafić na OIOM na dłużej niż 2 dni, dattebane.
- Zrozumiałem kocie, a tak w ogóle to Mikoto chciała was widzieć u siebie, coś w sprawie jakiegoś przyjęcia czy coś takiego.
- Przyjęcie? O co jej może chodzić, dattebane?
- No tak w końcu w sobotę wypadają urodziny Fugaku – odpowiedział Minato – Dobra ogarnijmy salon i chodźmy do Miki bo pewnie się niecierpliwi. A tak właściwie to po co tu przyszedłeś sensei ?
- Ja jestem tu tylko żeby zabrać swój notatnik i się stąd zmywam, bo… - zaciął się widząc wściekłe spojrzenie Kushiny – spokojnie kocico to nie to co myślisz po prostu Trzeci wysyła mnie na tajną misję wywiadowczą, a z moim notatnikiem nigdy się nie rozstaję na dłużej niż pobyt w szpitalu.
Po ogarnięciu salonu Minato z Kushiną udali się do rezydencji klanu Uchiha. Dzieciaki stwierdziły, że nie chce im się samym siedzieć bezczynnie, dlatego postanowiły zebrać swoje drużyny i razem posiedzieć bezczynnie w kinie.
- Robicie przyjęcia urodzinowe dla każdego ? – zapytała Kushina.
- Teraz już nie wcześniej organizowaliśmy, aktualnie robimy tylko takie drobne przyjęcia po to żeby mieć pretekst po pogadania bo teraz nie mamy na to, aż tak dużo czasu. Więc nie są to jakieś super huczne typu balanga do świtu, a potem przez następne parę dni nikt nie ogarnia, choć takie też się czasami zdarzały, tylko takie żeby się spotkać wszyscy razem. – odpowiedział Minato.
- Aha.
Po chwili byli już pod domem Uchihów. Przywitała ich Mikoto i zaprosiła na górę żeby uzgodnić szczegóły. Kagami miał rozeznać sytuację kto może przyjść okazało się, że wszyscy z wyjątkiem Minato i Kushiny są zajęci.
- Szkoda, że nikt inny nie może przyjść, dattebane.
- Nom ale i tak się spotykamy, prawda Miki ?
- Tak, w sobotę o 17:00. Kushina mogłabyś upiec jakiś niewielki tort?
- Pewnie ale nie w towarzystwie Minto i dzieciaków – odpowiedziała Kushina.
- Dlaczego ? – zapytała Mikoto.
- Bo oni mi go zjedzą za nim go tu przyniosę, dattebane. –po odpowiedzi Kushiny Minato nadąsał się jak małe dziecko, a dziewczyny ledwo się powstrzymały przed wybuchnięciem śmiechem.
- No to nie nasza wina, że wszystko co ugotujesz lub upieczesz jest przepyszne – odparł dalej nadąsany Namikaze.
Rozmawiali jeszcze przez jakiś czas ale potem Minato z Kushiną musieli już iść. Pożegnali się z Mikoto i skierowali się w stronę budki z ramenem gdyż dochodziła już pora obiadu. Po pysznym posiłku kierowali się w stronę domu w dziwnej ciszy którą przerwała czerwonowłosa.
- Ej Minato jak sądzisz czy Fugaku czuje coś więcej w stosunku do Mikoto?
- Pewnie, że tak. Oboje są w sobie zakochani mniej więcej od jakichś 4 lat, tylko boją się do tego przyznać –powiedział uśmiechając się – Wpadł mi do głowy pewien pomysł ?
- Wal zobaczymy czy jest on wystarczająco głupi by mógł wypalić.
- Co powiesz na to by pobawić się w swatanie.
- Hmmm… to może być ciekawe, a masz jakiś genialny plan, żeby to wypaliło, dattebane ?
- Może ale będę potrzebował pomocy…

Tam dam dam :D no to koniec… rozdziału :P. Widźcie jeszcze żyję. :D Za błędy wszelkiej maści przepraszam, ale są one u mnie standardem ;D. Jestem wkurzona trochę na ten rozdział bo po pierwsze przepisywałam go dwa razy ze względu na mój kochany komputer który postanowił się wyłączyć podczas kończenia tego rozdziału, po drugie średnio mi się podoba ale to jest wynik pisania w nocy, a jak już go przepisała ten drugi raz to po prostu nie miałam serca go usuwać.   


Bluzka którą miał na sobie Minato, one są cudne LINK:D

To takie troszkę nie na temat ale prawda, że słodkie.



Tego komentować chyba nie muszę :D



Itachi nie idź w stronę światła :D
Dziwna lekcja Iruki na temat kolorów ;D

No i teraz drobny challenge dla was, ile wytrzymacie oglądając TEN filmik, nie pamiętam w sumie jak go znalazłam ale zawsze jak na to patrzę to mam banana na twarzy :D   

Teraz drobna sprawa organizacyjna 24.07 wyjeżdżam na kolonię do ? , no właśnie nie wiem do kiedy. Pewnie teraz sobie tak myście jedzie na kolonię i nawet nie wie do kiedy, tak nie wiem, powód jest tego taki iż rodzice w dzień wyjazdu mnie stamtąd zabierają, a potem będziemy podziwiać krajobrazy Alp jeżdżąc po różnych miejscach itd. i nie wiem ile tak będziemy jeździć. Więc jak przez jakieś 10 dni będę mogła czytać i może komentować notki niektórych to potem jest to wielką tajemnicą. 
To chyba tyle co miałam do napisania więc pozdrawiam i czekam na komentarze :D.

The end is just the beginning...
Jagoda Lee

layout by Sasame Ka