7/28/2014

21. Super secret tajny room



Siemanko Internety!
Pojawiam się tu z nowym rozdziałem, możecie mnie ukatrupić za tak długą przerwę, ale cóż leń jest częścią mnie i tego niestety nie zmienię. Mam nadzieję na jakieś komentarze, więc enjoy...

Po wypadzie nad jezioro dzieciaki nabawiły się przeziębienia, a konkretnie kataru i gorączki, więc jedyne co im pozostało to siedzenie w domu. Ale co można robić samemu w domu, gdy czytać ani oglądać telewizji nie można, no oczywiście myszkować po pokojach. W ich domu była cała masa nieodkrytych przez nich pokoi . Na każdym piętrze udało im się znaleźć po cztery takie w których jeszcze ich nie było. W każdym który odwiedzili znaleźli mnóstwo różnych gratów typu stare meble, półki ze zwojami  i książkami, jakieś ciuchy lub inne tego typu rzeczy. Jednak jeden z pokoi niesamowicie spodobał się Mijumi gdyż znajdowały się w nim instrumenty muzyczne oraz jakieś stare sztalugi, farby i sporo niedokończonych obrazów.
Po obejrzeniu wszystkich pięter została im tylko piwnica i strych, do którego niestety nie mieli klucza. Schodząc do piwnicy byli niesamowicie ciekawi co mogą tam zobaczyć. Kiedy otworzyli drzwi byli tak tylko odrobinkę rozczarowani widząc praktycznie puste pomieszczenie.
- I to tyle, przecież tutaj też musi coś być? – krzyknęła Mijumi.
- No nic siostra, chodź poszukamy tego klucza na strych. – powiedział Mark wchodząc z powrotem po schodach na górę.
- Dobra – odparła zrezygnowana dziewczynka.
Poszukiwania klucza były równie trudne co szukanie igły w stogu siana. Dzieciaki były chyba w każdym pokoju i sprawdziły każdy najmniejszy zakamarek i kamyczek. Zostały im tylko dwa pokoje i kuchnia, jednym z nich był pokój należący do Minato. Kiedy dzieciaki zaczęły myszkować w pokoju blondyna udało im się znaleźć tylko parę albumów, ciuchy, jakiś kluczyk, niestety za mały aby otworzył drzwi, oraz jakiś pomięty skrawek kartki.
- Co to może być ? – zastanawiała się Mijumi próbując odczytać słowa napisane na papierze.
- Pokaż to młoda. – powiedział Mark zabierając siostrze kartkę.
… down what I can’t …
 I’ve gotta … some way
I know …
… I only need …
- To chyba wszystko co uda mi się odczytać – dodał oddając siostrze karteczkę.
- Nie ważne, odłożę to i chodźmy szukać w kuchni – odparła blondynka.
Kuchnia, niby pokój w którym tylko przyrządza się posiłki ewentualnie robi wojny na żarcie a jednak, skrywała  więcej niż przeciętny człowiek mógł by pomyśleć. Cała masa słodyczy była ukryta w górnej szafce pomiędzy makaronami.
- Jak oni mogli to przed nami ukrywać! – oburzyła się dziewczynka.
- Nie wiem, ale na razie musimy znaleźć ten głupi klucz, potem będziemy im to wypominać. – powiedział brunet i kontynuował przeszukiwanie szuflad.
Kiedy byli już prawie pewni, że nic nie znajdą udało im się wywęszyć pudełko z igłami i nićmi.
- Mam, nareszcie! – krzyknęła Mijumi podskakując i wymachując dużym starym kluczem.
Rodzeństwo szybko pobiegło na strych, kiedy otworzyli drzwi ich oczom ukazało się ogromne zakurzone pomieszczenie, pełne najróżniejszych rzeczy. Dzieciakom od razu się tam spodobało, gdyż znajdowało się tam mnóstwo starych mebli, przeróżnych zabawek i rupieci oraz jakieś kufry.
Kiedy sprawdzili już chyba każdy zakurzony kufer, bądź szafkę, skierowali się w stronę ogromnej szafy, był to masywny mebel z roślinnymi zdobieniami. W środku tej ogromnej szafy znaleźli małą skrzyneczkę zamkniętą na, o co za niespodzianka – klucz.
- Żartujecie sobie ?!? – krzyknął Mark – Przecież to klucz wielkości takiego od pamiętnika, nigdy go nie znajdziemy !
- Chwila – powiedziała szybko Mijumi i zaczęła szukać czegoś po kieszeniach – Mam – wydarła się blondynka triumfalnie podnosząc znalezisko do góry.
- No to otwieraj – ponaglał ją brat.
W szkatułce znaleźli tylko jakąś mapę i cóż za niesamowitość, klucz.
- Boże daj mi cierpliwość bo jak dasz mi siłę to zniszczę wszystkie klucze na tej planecie – rzekła pod nosem Mijumi.
- Dobra ale pokaż mi tą mapę – brunet zabrał siostrze papier i zaczął się mu dokładnie przyglądać – Wydaje mi się, że to jest mapa pokoi w tym domu. Patrz tu jest mój, ten jest chyba twój a X znajduje się w piwnicy.
Dzieciaki niewiele myśląc pobiegły w stronę piwnicy. Szybko zbiegły po schodach na dół i znalazły się w pomieszczeniu. Był to stosunkowo duży pokój, jednak praktycznie pusty, jedynie w odległym kącie stała prosta stara szafa.
- Szukaj wszystkiego co moglibyśmy otworzyć tym kluczem, jest stosunkowo duży, więc pewnie będą to drzwi ale żadnych tu nie widzę. – powiedział chłopak.
- Mark a może te drzwi są po prostu ukryte, spójrz – wskazała starą szafę – tam po lewej są zawiasy, widzisz?
- No tak, jesteś genialna młoda!
- Och dziękuję, to ja geniusz mówię tobie prosty człowieku przesuń szafę bo ja nie dam rady.
- Jeny zabiję cię zaraz ! – krzyknął brunet i oboje wybuchli głośnym śmiechem. Groźby, kłótnie oraz drażnienie i docinki były u nich na porządku dziennym, ale tak to już chyba jest z rodzeństwem.
Po przesunięciu mebla ich oczom ukazały się stare drzwi ,całe były pokryte krzem a w paru miejscach odłaziła farba. Kiedy próbowali przekręcić klucz w zamku coś blokowało możliwość obrotu.
- Dlaczego nie chcą się otworzyć ? – powiedziała załamana Mijumi siadając na stercie gazet – Co my robimy nie tak ?
Mark chodził po pokoju tam i z powrotem, a całej tej wędrówce towarzyszyły rozmyślania nad tym jak by tu otworzyć te przeklęte drzwi. Oboje wiedzieli, że w tym pokoju jest zamknięte coś ważnego, więc musieli się tam dostać.
- Dlaczego nie możemy ich po prostu rozwalić ? – zapytał jeszcze w miarę spokojnym  głosem oraz zacisnął mocniej dłoń na kluczu który trzymał, a ten niespodziewanie rozbłysnął ciemnofioletowym światłem.
- Jak to zrobiłeś ? – zdziwiła się Mijumi.
- Nie mam pojęcia, chciałem wyładować na czymś moją wściekłość na ten głupi zamek.
- No jasne, już wiem ! – krzyknęła uradowana blondynka – Daj mi klucz – chłopak dalej zdziwiony podał siostrze przedmiot. Nie mógł uwierzyć w to co się stało kiedy dziewczynka włożyła klucz do zamka, przedmiot ponownie rozbłysnął fioletowym światłem, a po chwili można było usłyszeć dźwięk przeskakującego mechanizmu.
- Młoda gadaj jak to zrobiłaś ?
- Trzeba myśleć braciszku – powiedziała wesoło dziewczynka pokazując mu otwartą dłoń.
- Chakra… - odparł po chwili chłopak.
- Brawo geniuszu, a teraz pewnie uświadomię ci coś o czym nie miałeś pojęcia. Kiedy się denerwujesz koncentrujesz odrobinę chakry w dłoniach. Robisz to nieumyślnie i odruchowo, a wiem o tym bo parę razy się już o tym z bliska przekonałam – powiedziała Mijumi – No nie patrz już tak na mnie tylko chodź tutaj.
Kiedy otworzyli tajemnicze drzwi ich oczom ukazał się maleńki pokoik z regałami na których znajdowały się różnego rodzaju zwoje. Duża część z nich była już zżółknięta i rozpadała się w palcach praktycznie od razu po dotknięciu. Jednak jedna rzecz nie pasowała do reszty, mianowicie pewien notatnik. Kiedy wszystko dookoła było pokryte dość grubą warstwą kurzu, ten zeszycik wyglądał jakby ktoś niedawno, tak z kilka tak temu go odkurzył. Blondynkę bardzo zainteresował ten przedmiot, dlatego przyjrzała się mu dokładnie i dopiero po chwili otworzyła książeczkę. Jej zawartość zaskoczyła dziewczynkę, ponieważ jedynie kilka stron było zapisanych i to w większości nieczytelnym pismem, jednak jeden fragment był całkiem łatwy do odczytania.

Nazywam się Mikihisa Namikaze, od wielu lat zajmuję się studiowaniem historii mojej rodziny. Dotarłem do wielu interesujących oraz niebezpiecznych informacji, duża część z nich nigdy nie powinna poznać światła dziennego. Wiem, że czyha na mnie wielu wrogów, nie tylko mojej rodziny, ale również kilka osób którym te informacje nie są na rękę, dlatego postanowiłem je tu zapisać w razie mojej śmierci. Nie jest to jednak wszystko co wiem, a jedynie fragment, ponieważ osoba dociekliwa na pewno dotrze do tego co chce wiedzieć…

Istnieją trzy ważne rzeczy które powinienem zapisać, wszystkie wiążą się z sobą i osobno stanowią bezużyteczne wiadomości.
Powszechnie znany jest fakt, iż rodzina Namikaze ma wielu wrogów. Podczas pierwszej wojny shinobi nasz klan napsuł krwi wielu klanom z różnych wiosek. Jednak później Namikaze nie byli tak licznym klanem, dlatego o nas zapomniano, mimo to niezwykła szybkość i tzw. „klanowy geniusz” nie przepadł. Nie zniknęła też nienawiść innych klanów, jednym z nich, również tym który najbardziej rozpamiętywał porażkę, był klan Nazo z wioski ukrytej chmury. Co kilka lat wybierali oni nowego przywódcę rodu nazywanego przez nich Shi. Jedną z obietnic jaką musiał złożyć podczas zaprzysiężenia było wybicie klanu Namikaze. W dość dużym stopniu udało in się to osiągnąć, jednak Nazo nigdy nie „grali” czysto, często wykorzystywali podstępy, uciekali się do kłamstw i tym podobnych zagrań. Najważniejszą jednak rzeczą było to, że pozyskiwali oni dużą ilość popleczników, potężnych lub nie. Podczas jednego ze zwiadów dostał mi się do rąk pewien zwój, dzięki któremu można było przywołać straszną istotę. Kiedy go zniszczyłem myślałem, że już po kłopocie, okazało się jednak, że to dopiero czubek góry lodowej, Shi już wcześniej użył zwoju, ale dzięki zniszczeniu zwoju nie miał pełnej kontroli nad Istotą.
Działania tego potwora  polegały na zwabieniu swojej ofiary lub większej liczby ludzi w miejsce oddalone od dużych ludzkich skupisk i „wysysaniu” życia ze swojej ofiary, naprawdę niewielu  przeżyło takie spotkanie, jednak ci którzy mieli styczność z mocą Istoty najczęściej wyglądali na kilka lat starszych.
Istnieje sposób na pokonanie Istoty, a właściwie jest nim osoba zwana Muzą. Odpowiedź na pytanie, kim jest owa kobieta, możemy znaleźć w starych i przez wszystkich zapomnianych historiach.
W księgach opisujących powstanie shinobi jest opisana tylko historia synów Mędrca Sześciu Ścieżek, nie ma tam nic o córce, a takową również posiadał, nikomu nie jest znane jej imię, jedyne co o niej wiadomo to to, że posiadała dziewięć córek oraz, że te dziewczynki były już na świecie kiedy ich dziadek rozdzielił Yubiego na dziewięć Biju. Co działo się z nimi potem jest tajemnicą. W starych podaniach istnieje zapis o tym, że owa Muza jest jakoś powiązana z wnuczkami Mędrca Sześciu Ścieżek.
Niestety kolejną tajemnicą jest też to jak owa kobieta może pokonać Istotę…

- Bardzo dziwne – powiedziała Mijumi.
Mark dalej przyglądał książeczkę w poszukiwaniu jeszcze czegoś. Zainteresowała go tylko grubsza tylna okładka. Chłopak zauważył na niej maleńkie zawiasy, co oznaczało, że jest to czymś na wzór pudełeczka. Udało mu się podważyć wieko i podnieść je. Jego oczom ukazała się karteczka pod którą znajdował się stary naszyjnik. Kartka była zapisana starannym kobiecym pismem i były na niej te słowa

Muzą trzeba się urodzić, nikt się nią nie stanie. Jej życie jest przepełnione cierpieniem i stratą. Na jej barkach spoczywa zadanie opieki nad Biju. Ma być ich strażniczką i przyjaciółką, jednak nie może pozwolić aby one zdominowały ludzi, ma utrzymać równowagę sił. Jej moc nigdy nie może zostać użyta do uśmiercania, jej zadaniem jest chronić życie. Ma nieograniczony potencjał, jednak żeby móc używać swoich mocy musi ćwiczyć ciężej niż inni, próbować więcej razy niż ktokolwiek inny i wierzyć, że uda jej się osiągnąć cel.  
 
Naszyjnik był zrobiony ze srebra z kryształową przywieszką. Kryształ miał kształt podobny do łezki, był przepiękny i nawet w słabym świetle pokoju mienił się różnymi kolorami.

- Dziwne – wymamrotał Mark.
- Mark mogę sobie wziąć ten wisiorek, jest taki ładny. – poprosiła brata blondynka.
- No dobra – zgodził się chłopak, dobrze wiedział, że jak siostra stwierdzi, że coś jest ładne to za wszelką cenę będzie chciała to mieć, a to może się dla niego źle skończyć – Chodźmy już stąd. Nic więcej na pewno tu nie znajdziemy.
- Jasne, ale co zrobimy z tym co znaleźliśmy ?
- Nie wiem, zapytamy się Minato, z tego co wiem to on i jego drużyna pomagają w sprzątaniu archiwum, chyba Kushina też tam jest – rzucił brunet – Jak oni nie będą wiedzieć to zawsze możemy się zapytać Trzeciego.
Dzieciaki wybiegły z pomieszczenia i z prędkością huraganu pognały do pokoi aby się przebrać, w końcu raczej nie powinno się po mieście paradować w piżamie. Wychodząc wpadły na Mihomi która również szła do Hokage.
- Po co idziesz do Trzeciego ? – zapytała Mijumi, podjadając batonika z zapasów znalezionych w kuchni.
- Nie mam pojęcia po co mam tam iść, ale jak dostałam wezwanie to chyba muszę, prawda. – burknęła Senju, nie chciało jej się ruszać z domu, ponieważ już było ciemno i zapowiadało się na burzę – A wy po co idziecie do Hokage ?
- Właściwie to nie idziemy do niego ale do Minato, chcemy się go zapytać o jedną rzecz, a tam powinien akurat być. – odrzekł brunet pomijając kilka faktów, nie chciał jeszcze nic mówić innym ludziom, miał nadzieję, że siostra również nic nie wygada, nawet przyjaciółce. Na szczęście młoda zeszła z tematu i zaczęła rozmawiać z przyjaciółką o rysunkach które ostatnio skończyła.
Aby dojść z ich domu do siedziby Hokage trzeba było przejść całkiem spory kawałek, mieli również do wyboru różne drogi, jednak nie chcieli się pakować na, już wyjątkowo zatłoczone, główne ulice, dlatego wybrali te raczej mniej uczęszczane.
Chodzili tamtędy wiele razy razem z Minato ale też sami, kiedy musieli się gdzieś szybko dostać, więc dokładnie znali cały rozkład ślepych i krętych uliczek, niestety tym razem wyglądały one bardziej złowrogo niż normalnie. Mihomi i Mark szli przodem nie bardzo się tym przejmując, natomiast Mijumi trochę przerażał taki wygląd dlatego człapała za nimi trochę wolniej. Dzieciaki nie bardzo się zastanawiały, gdzie konkretnie mają skręcić dlatego szły kierowane dziwnym przeczuciem, niestety to przeczucie chyba nie znając drogi zaprowadziło ich w ślepą uliczkę.
- Yyy… chyba skręciliśmy za wcześnie – stwierdziła Mihomi. Kiedy się odwrócili z zamiarem powrotu na „główną” ulicę przed nimi pojawił się wysoki mężczyzna w czarnym garniturze, był to dość dziwny strój w tej okolicy, jednak jeszcze dziwniejszą rzeczą było to iż ten mężczyzna nie posiadał twarzy.
- Co jest ?!? Kim jesteś ?!? – krzyknął Mark.
Nie dostał od postaci żadnej odpowiedzi, jednak natychmiast poczuł straszny ból jakby ktoś wywiercał mu dziurę w czaszce. Mihomi czuła to samo co chłopak, jednocześnie widziała wszystkie najgorsze chwile swojego życie. Mijumi natomiast przerażona wpatrywała się jak jej brat i przyjaciółka przeżywają koszmarne tortury. Szybko podbiegła do brata chcąc mu jakoś pomóc .
- Przestań ! – zawyła rozpaczliwie. Mark widział jeszcze jak jego siostrzyczka rzuca się w stronę postaci, a potem jakby rozpłynęła się w powietrzu. Później była już tylko ciemność.

The end is just the beginning…
Jagoda Lee  

6/16/2014

Informations

Puk puk Internety ...
Cześć ludziska mam cichą nadzieję, że jeszcze o mnie pamiętacie. Wiem, że nie było mnie tu trochę czasu ale niestety lenistwo i pierwsza klasa liceum mnie zmiażdżyły, wybaczcie przyznaję się do tego, że przegrałam walkę z klawiaturą, możecie mnie za to zjechać w komentarzach albo nie pisać nic wtedy to nawet mocniej odczuję.
Przechodząc teraz do tematu planów na najbliższy czas to mam zamiar ponownie stanąć do walki z klawiaturą i tym razem mam zamiar ją wygrać. Stwierdzam, że nieważne co wy jako obserwatorzy lub inni przechodnie sądzicie o tym co piszę, bo próbowałam się dowiedzieć tego od was ale nie wyszło, więc szczerze mówiąc mam to teraz gdzieś (nieurażająca nikogo, bo liczy się dla mnie wasze zdanie ), wiem też, że sobie na to zasłużyłam ale co tam nieważne. Wracając do walki z klawiaturą mam zamiar ponownie ją rozpocząć w środę popołudniu, dlatego, że będzie już po klasyfikacji i będę wiedziała czy mam pasek na świadectwie czy w innym miejscu.
Plany odnośnie bloga, mam zamiar a właściwie muszę, zakończyć to opowiadanie na tych wakacjach i to jest postanowienie które mam zamiar dotrzymać. Dalej, parę osób wie, że miałam zamiar prowadzić drugiego bloga ale mi nie wyszło, dlatego przeniosę prolog tutaj i może napiszę coś jeszcze na tych wakacjach ale szczerze, nie wiem.
Jeśli chodzi o to co będzie się działo po wakacjach to jest to dla mnie jedna wielka niewiadoma, gdyż z tego co już udało mi się usłyszeć o drugiej klasie liceum, od ludzi też będących na profilu biologiczno-chemicznym, wynika, że za fajnie nie będzie, więc jeśli ktoś ma jakieś nadzieje na większą ilość rozdziałów niż w tym roku to sorry, że zniszczyłam twoje marzenia.
Dziękuję również za ponad 12 000 wyświetleń i fakt, że pojawił się nowy obserwator ( takie rzeczy mi nie umykają :P )
To chyba wszystko ode mnie, pozdrawiam Internety.
The end is just the beginning...
Jagoda Lee

3/10/2014

O Kushinie czarodziejce



Siemanko Internety,

Jak zwykle to jeszcze nie rozdział :P tak wiem ja zła, ale cóż nic na to nie poradzimy :D Mam tu dla was coś inspirowane jedną z moich ulubionych baśni, jest to baśń Józefa Ignacego Kraszewskiego – „O królewnie czarodziejce”. Jak widać po tytule jest to moja wersja tej baśni. Bez zbędnego przynudzania zapraszam do czytania, polecam również oryginał jak ktoś chce powrócić do dzieciństwa :).

Enjoy…



Za górami, za lasami w pewnym królestwie żyła księżniczka. Była ona piękną dziewczyną o ognistych włosach i takim samym charakterze. Jej ojciec kochał ją nad życie i spełniał każde jej życzenie, niczego jej nie brakowało. Jednak kiedy dorosła król chciał ją wydać za mąż, nie podobało jej się to, więc powiedziała ojcu, że wyjdzie za takiego który jej się spodoba oraz będzie od niej sprytniejszy.

Do królestwa przybyło wielu młodzieńców, jednak żaden nie spodobał się księżniczce. Jeden był za gruby, inny za chudy, kolejny za wysoki, następny za głupi. Wielu z pozostałych poddała próbie, kazała przynieść sobie złote jabłuszko pilnowane przez ogromnego siedmiogłowego smoka. Każdy który poszedł nie wrócił gdyż został pożarty przez smoczysko.

Księżniczka sądziła, że udało jej się odeprzeć zalotników jednak pewnego dnia na zamku pojawił się piękny książę o włosach koloru kłosów pszenicy oraz oczami równie błękitnymi co niebo i siedem mórz.

Tego młodzieńca również posłała po złote jabłko a, że książę był czarownikiem zmienił się w sokoła i poleciał po jabłuszko  dla księżniczki. Pofrunął na wyspę gdzie owa jabłoń rosła, pochwycił jedno jabłko swoim dziobem i przyniósł je księżniczce.

Król był niesamowicie uradowany z tego, że księciu udało się przejść próbę córki, dlatego od razu kazał jej iść za księcia. Królewna zalała się łzami i krzyknęła

- Kiedy zechcę to pójdę, ale nie wcześniej niż jak ja się mu siedem razy schowam, a on mnie siedem razy znajdzie.

 Księżniczka była bowiem czarownicą co potrafi się zmienić we wszystko co ją otacza.

Pierwszego dnia królewna udała się do jednej z izb i z mieniła się w kotka, a że kocica w sieni się parę dni wcześniej okociła, ta ukryła się pomiędzy kociętami. Książę natomiast szukał jej po pokojach zamkowych, w ogrodzie i znaleźć jej nie mógł. Skierował się w stronę kuchni aby się pożywić. Po chwili usłyszał miauczenie z izby i podążył za odgłosami aż ujrzał koszyk w którym były kocięta. Wszystkie miauczały, poza jednym które swoimi łapkami zasłaniało uszy. Królewicz bierze kota na ręce, a tu patrzy królewna stoi. Poszła więc gniewna do komnaty i myśli jak tu się ukryć.

Zmieniła się we wróbelka i lata po ogrodzie, nie wiedziała, że książę widział jak z okienka wylatuje. Zmienił się młodzieniec w kocura i czai się na księżniczkę. Kiedy tylko przysiadła na ziemi skacze na nią kotek, a już po chwili stoi obok księcia.

Znowu gniewna wróciła do komnaty , myśli, głowi się aż do świtu wtem wpada na pomysł. Wybiega z komnaty i do ogrodu pędzi w słońca pierwszych promykach, wbiega do sadu i jabłonką się staje. Królewicz przechadzając się po sadzie widzi piękną jabłoń, z czerwonymi jak krew owocami, szybko tam podchodzi i chcąc zerwać jeden słyszy pisk królewny gdyż za włosy ją ciągnie.

Ta ze łzami pobiegła do komnaty i znowu siedzi i myśli gdzie się tu schować przed księciem, siedzi aż do świtu ponownie i wymyśliła. Biegnie nad jezioro i łabądkiem się staje. Nie wiedziała tylko, że król razem z księciem chcieli się tam wybrać aby postrzelać do dzikich kaczek. Kiedy jedna ze strzał króla chybiła i trafiła w taflę wody księżniczka wzbiła się w powietrze. Księciu spodobał się ten ptak, więc nałożył strzałę na cięciwę i strzelił w stronę łabędzia. Udało mu się utrącić parę piórek z ogona. Nagle przed nim pojawiła się królewna z gniewnym spojrzeniem gdyż sukienkę miała podartą.

Znowu pobiegła do swojej komnaty i płacze, głowi się gdzie mogła by się ukryć. Przychodzi do niej siostra i mówi – Zmień się w rybkę i w stawie ukryj, tam wiele rybek ciebie nie pozna. Królewna szybko pobiegła nad staw i złotą rybką się stała. Książę chodzi, szuka ręce załamuje gdzie teraz ma jej szukać.  Wtem podchodzi   do niego chłopiec i mówi – Królewiczu, siostra nad staw pobiegła, tam panie jej szukaj. Biegnąc w stronę stu dziękuję chłopcu za pomoc. Przybiega i widzi wiele ślicznych małych rybek lecz jedna się wyróżnia, wszystkie w grupkach pływają ta sama w miejscu pływa. Złapał książę rybkę i wyciąga z wody wtem staje przed nim królewna z gniewną miną i łzami w oczach biegnie do komnaty.

Tam ponownie głowiła się gdzie ukryć się może przed księciem, płacze, głowi się aż wreszcie wymyśliła. Pod osłoną nocy idzie do ogrodu i różą się staje. Królewicz załamany nie wie gdzie ma jej teraz szukać, na ziemi, w wodzie czy powietrzu. Przechodząc w pobliżu ogrodu spostrzega pośród róż białych jak śnieg, jedną koloru krwistoczerwonego. Podchodzi i zrywa ją, po chwili staje przed nim królewna z opuszczoną głową.

- Sześć razy cię znalazłem musisz być moja – rzecze.

- Znajdź mnie i siódmy wtedy będę twoja – krzyczy ze łzami w oczach.

Zamknęła się w komnacie i płacze, siostry i mistrzynie przyszły do niej i radzą, myślą do świtu siedzą i nic nie wymyśliły. Wtem jedna radzi – Zmień się w małą dziewczynkę, na pochodzie cię nie rozpozna. Jak radziła tak zrobiła. Każdy koto koło niej przechodził nie poznał, że jest księżniczką. Jednak kiedy wszystkie dziewczynki dawały księciu kwiaty ta stała kawałek od nich unikając jego wzroku, to ją zdradziło. Książę złapał ją i rzekł – Siódmy raz cię poznałem teraz musisz być moja. „I sprawił król wesele na którym ja też byłem miód i wino piłem”.   



The end is just the beginning…

Jagoda Lee

2/25/2014

Urodzinki :D



Siemanko Internety,

Jak pewnie widać po tytule dzisiaj są pierwsze urodzinki „Moich Historii” :D. Nawet nie macie pojęcia jak się cieszę, że tyle wytrzymałam na bloggerze. Dzięki temu blogu poznałam kilka naprawdę fajnych osób, dlatego chce wam bardzo serdecznie podziękować za to, że ze mną byliście i ogólnie za wszystko. To teraz tak bardziej indywidualnie:

  Brzoskwinia/Kacper – tak czuj się wyróżniony w końcu jesteś moim 1000 wyświetleniem prawda ;P
  Akari/Ania – no cóż dzięki za popędzanie na gg, wkurzanie się na za krótkie notki, pomoc przy rozdziałach :D
  Miki/ Marta Anonim ( dla mnie zawsze nią pozostaniesz muahahaha… :P ) - za pierwszą krytykę, gnębienie o rysunki, dziękuję :)
  Iga-chan/ Akiko/ Shikamaru :P - co mogę ci powiedzieć Shikamaru, dzięki za genialne komentarze, grę w statki na gg, autoraf :D i pozytywny humor po przeczytaniu komentarza
  Kushina Uzumaki , Kenejla Uzumaki, ola98, Ciasteczkowy Potwór, ZjemCie, Anonimka Tenshi– również dzięki za komentarze :D, przyjemnie jest czytać pochwały :) 
  Kofstein, Anala Mclain, Amane Novembre, Ahiru, Claudy – chan, Madeleine Evans – dzięki wam osóbki za bycie patrzającymi :D, czyli dzięki za dostarczenie pozytywnego humoru na jazdę na rolkach :D
  Saba20, Yukarichan, Sensei/Aleksandra P., Arima Ahiru – za komentarze których się jeszcze nie doczekałam ;P
  Anonimom, w tym Basi która pojawiła się nie dawno ale bardzo cię serdecznie pozdrawiam :) - za samo pojawienie się tutaj i chęć walki z klawiaturą :D 
Oraz wszystkim innym których tu przywiało i byli tajemniczymi osóbkami :D Dodatkowo dzięki ci hejterze kimkolwiek (ktoś pamięta Kim Kolwiek ? ) jesteś, w końcu ile można słuchać samych pochwał :P

Wszystkich was bardzo serdecznie pozdrawiam i dziękuję, że chciało (lub nie) się wam pisać te komentarze i czytać to coś, jeszcze raz DZIĘKUJĘ :*


Teraz tak trochę statystycznie, udało mi się :
  Wyskrobać 45 notek, w tym : 20 to rozdziały, 2 to one-shoty, 4 to blogger award, a te 19 to jakieś inne rzeczory
  Wysępić od was 217 komentarzy :D hura
  I na moment pisania uzyskać 10 396 wyświetleń

Wiem, że duuuża część ludu miała by bardziej zachwycające statystyki ale inni to nie ja :P, mojego bloga nie znajdziecie (na razie nie zapowiada się aby to się zmieniło ) na spisach blogów, a częstotliwość mojego pisania pozostawia wiele do życzenia więc no cóż dla mnie taki wynik jest naprawdę świetny :D
To chyba tyle ode mnie, a no tak notka kiedy?, gdzie? i w jakiej długości? No cóż moja odpowiedź brzmi nie wiem, na razie mam taki drobny nawał kartkówek i sprawdzianów wszelkiego rodzaju więc jak coś to najszybciej za dwa tygodnie, sorry :(  



The end is just the beginning…
JagodaLee

1/20/2014

20. Zadufany w sobie baran.


Siemanko Internety!
Witam was wszystkich już w 2014 r. Tak wiem powinnam napisać jakąś szczególną notkę, a tu gunwo. Tak jestem zła, okropna i was nie rozpieszczam, ale w przyszłości nigdy tego robić raczej nie będę buahahaha...
Bardzo się cieszę, że aż 9 osób (uprzedzając wszelkie poprawki, Brzoskwini nie liczę bo gdybym mu nie powiedziała, że jest jakaś ankieta to raczej by ty nie zaglądną) czyta tego bloga oraz, że mam aż 1 hejtera, bardzo serdecznie cię pozdrawiam tajemnicza osóbko jeśli jeszcze znajdziesz w sobie tyle siły by zajrzeć na ten syf ( chwila, to był 5 rozdział, tak Kacper ? ) zwany moim blogiem :).
Enjoy Internety...
***
Od sobotniej imprezy całkiem sporo się zmieniło, Mikoto częściej spotykała się z Fugaku, co było raczej do przewidzenia. Często można było zobaczyć jak razem chodzili po wiosce, lub jak siedzieli w parku.
Dalej nie odnaleziono sprawców tych dziwnych ataków, mimo to patrole zostały odwołane, ze względu na dużą liczbę misji rangi A i B, a że Hokage nie zgodził się aby te misję wykonywali niedoświadczeni genini wszyscy musieli przekazać swoje grupy innym shinobi.

Jedyny z całego ich rocznika ostał się Minato, któremu pozwolono zatrzymać drużynę, jednak przez to nie było go w domu praktycznie całymi dniami, a jak wracał padał wykończony od razu po kolacji.

Dzieciaki też nie mogły narzekać na brak rozrywki z nowymi sensei’ami, codziennie chodzili na treningi i od czasu do czasu zdarzyło im się dostać jakąś misję.
Jedynie Kushina nudziła się niemiłosiernie, gdyż Hokage nie pozwolił jej na wyruszenie na żadną misję. Ze względu na brak możliwości wyładowania swojej agresji na kimś żywym manekiny treningowe i paręnaście drzew w okolicy doznało sporego uszczerbku lub rozpadło się na kawałki. Znowu Mikoto była zbyt zajęta swoim Romeo i niemiała czasu dla przyjaciółki, więc poza lenienie się Czerwonowłosa nie miała nic do roboty.

Próbując zrobić coś pożytecznego, albo wyglądającego na pożyteczne, postanowiła wybrać się nad jezioro i poleżeć sobie pod drzewem przy okazji patrząc na promienie słońca odbijające się w tafli wody.  Plan doskonały, perfekcyjny można by rzec. Spakowała ręcznik do plecaka, dorzuciła parę ciasteczek, żeby można było coś pochrupać  oraz wzięła pierwszą książkę z brzegu i wyszła z domu.
Od razu skierowała się w stronę pobliskiego zbiornika z wodą. Położyła się w cieniu jednego z większych drzew i aby przerwać nudę zaczęła czytać „Miasto pożeraczy deszczu”. Było jej bardzo przyjemnie, ciepły wiaterek rozwiewał jej włosy, natomiast słońce świeciło po jej nogach ogrzewając ja, a trawa przyjemnie łaskotała ja w stopy.

Mogła by tak leżeć bardzo długo, jednak każda piękna chwila musi zostać w końcu przerwana przez jakiegoś natręta.
- No proszę kogo my tu mamy – odezwał się tajemniczy nieznajomy, jego głos był uwodzicielski i pewnie każda dziewczyna chciałaby go słyszeć od swojego chłopaka. Jednak ten głos zwiastował pojawienie się pewnego Narcyza.

- Czego chcesz Luck ? Przeszkadzasz. – odparła Kushina nawet nie patrząc na przybysza.
- No no no kotek pokazuje pazurki. – powiedział co najwidoczniej przeważyło szalę tolerancji, gdyż dziewczyna bardzo szybko przygwoździła go do pnia drzewa.

- Spróbuj coś jeszcze powiedzieć, a ten kotek wydrapie ci oczka. – wysyczała, puszczając go – A teraz daj mi spokój bo pożałujesz.
Kushina wróciła do książki jednak Luck dalej stojąc przy drzewnie przyglądał się dziewczynie.

- Nie odejdziesz, prawda? – powiedziała zdenerwowana odkładając lekturę – Czego ty chcesz ?
- Czego chce… - udawał że się zastanawia - … może całusa. – stwierdził przybliżając się.

- Niedoczekanie twoje – wysyczała przez  zaciśnięte zęby – Jedyne co ci mogę zaproponować to, że okażę ci trochę litości kiedy będziesz o nią błagał – dodała strzelając kostkami w dłoniach.
- No to dawaj kicia, zobaczymy na co cię stać. – powiedział odskakując kawałek i przyjmując postawę bojową. Nie musiał długo czekać gdyż dziewczyna natarła na niego prawie od razu, jednak udało mu się zablokować atak. Kushina się nie poddawał, uderzyła ponownie, tym razem chłopak nie zdążył tego zablokować i stracił równowagę przez co wylądował na glebie. Kiedy dziewczyna chciała zaatakować odskoczył do tyłu i oparł się o drzewo. Czerwonowłosa ponownie uderzyła, jednak chłopak niespodziewanie złapał ją za rękę i obrócił tak, że to ona opierała się o pień dębu.

- No i kto teraz jest górą kicia. – powiedział przybliżając się do niej i owiewając jej twarz swoim oddechem.
- Puszczaj mnie jeśli… - nie skończyła gdyż zamkną jej usta jednym z najskuteczniejszych sposobów, pocałunkiem. Dziewczyna stała przez chwilę jak oniemiała, jednak bardzo szybko się ogarnęła, a kiedy zdała sobie sprawę, że jej ręce są wolne odepchnęła od siebie chłopaka, przy okazji zostawiając mu piękny podarunek w postaci odcisku swojej ręki policzku.

- Pożałujesz tego. – powiedziała ze wzrokiem godnym seryjnego mordercy.
- Do zobaczenia kicia – odparł z cwaniackim uśmiechem i zniknął w chmurze szarego dymu.

Kushina była wściekła, na Luck’a, cały świat i na siebie. Na chłopaka z wiadomego powodu, przysięgła sobie że przy następnym spotkaniu pośle go na OIOM. Świat zasłużył sobie tym, że pozwolił aby urodził się ktoś taki jak ten dupek, natomiast na siebie wściekała się za to, że tak łatwo dała się podejść.
Wepchnęła swoje rzeczy do plecaka i skierowała się w stronę domu, kiedy była już niedaleko poczuła, że ktoś za nią idzie ( no shit sherlock dop. Autorki ), nie przejęła się tym zbytnio do czasu aż tajemnicza osoba zaczęła się skradać. Wtedy wkurzona odwróciła się i wrzasnęła :

- Czego chcesz ?!?!?
Tajemniczą osobą okazał się Minato który stał kawałek od dziewczyny, tak trochę ogłuszony.

- Jeny kobieto, kto cię tak wnerwił, że rzucasz się na wszystko co się rusza. – powiedział podnosząc ręce w geście obronnym.
- Nie twoja sprawa. – warknęła.

- Spokojnie ( calm down and eat cupcakes dop. Autorki) Chodzi mi tylko o to żebyś nie zaatakowała bez przyczyny bezbronnych ludzi, przykładowo mnie. – odpowiedział posyłając jej swój firmowy uśmiech. Kiedy to usłyszała prychnęła niezadowolona. – No nie złość się już, postawię ci ramen na pocieszenie, może być? Nie daj się prosić.
- Niech będzie – rzuciła zrezygnowana kiedy blondyn pociągną ją w stronę budki. Jej złość jakby wyparowała, nie chodzi tu o wściekłość na Luck’a, bo ta znajdzie ujście w momencie gry ta jego cudna buźka dozna bliższego spotkania z ziemią, tylko ta ogólna złość która nie była skierowana na jakiś konkretny punkt. Co dziwniejsze wystarczyło samo towarzystwo blondyna a już wszystkim dookoła udzielał się ten jego pozytywny nastrój. Zawsze starała się podchodzić do wszystkiego z uśmiechem, a jak coś nie poszło po jej myśli to nie poddawała się tylko próbowała dalej, mimo to nawet jej czasami morale opadały i miała dość wszystkiego co żyje, wtedy to właśnie pojawiali się Namikaze. Nie ważnie czy tył to Minato, Mijumi albo Mark, ta trójka zawsze potrafiła ją zmotywować do dalszego próbowania i wytrwałości w swoich działaniach.

Chcąc jeszcze odpocząć i nacieszyć się cudną pogodą, po posiłku skierowali się w stronę pola treningowego przy jeziorze. Rozwalili się na plaży, jednak ich spokój nie potrwał za długo gdyż nagle kompletnie znikąd pojawiło się rodzeństwo Namikaze i próbowało postawić blondyna na nogi, gdyż obiecał im trening. Z perspektywy obserwatora, czyli czerwonowłosej wyglądało to bardzo zabawnie, gdyż dzieciaki zaczęły ciągnąć chłopaka za ręce podczas próby podniesienia go. Kiedy zauważyły brak jakichkolwiek efektów, ponieważ blondyn skutecznie je ignorował, wpadły na pomysł pociągnięcia go w innym kierunku, zamiast do góry to do jeziora. Minato zanim się spostrzegł co kombinują jego kuzyni, leżał praktycznie cały w wodzie, a reszta obecnych osób tarzała się ze śmiechu. Postanowił natomiast nie  być jedyną mokra osobą, dlatego w ramach zemsty złapał Mijumi i przeszedł się z wierzgającą dziewczynką na środek jeziora, po czym bezceremonialnie ją puścił, skutkiem czego dziewczynka również była mokra.
- Co Mi to kto teraz idzie się kąpać ? – zapytał Minato pomagając dziewczynce stanąć na tafli wody.

- Mark !!! – krzyknęła z szatańskim uśmiechem.
Szybko pobiegli w stronę bruneta, który nie zdążył uciec, gdyż podczas desperackiej próby ucieczki potknął się i wyłożył jak kłoda. Ostatecznie jedyną suchą osobą została Kushina, ten stan rzeczy nie potrwał jednak za długo.

- Dobra dzieciaki tulimy ! – stwierdził Minato wychodząc z jeziora. Wszyscy błyskawicznie znaleźli się przy czerwonowłosej i przytulili się do dziewczyny ignorując wszystkie jej protesty. Trudności pojawiły się późnej kiedy blondyn nie chciał puścić dziewczyny.
- Minato puść mnie w końcu, dattebane.

- Nie – odparł od razu – Jesteś taka cieplutka – dodał po krótkiej chwili.
Dobrze, że stała odwrócona do niego tyłem gdyż nie zauważył jak jej policzki przybrały różowy odcień. Tajemnicą pozostanie motyw działania dzieciaków, czy chcieli uwolnić Kushine z uścisku chłopaka, czy po prostu stwierdziły, że skoro wszyscy są mokrzy to ona również powinna być, to pozostanie sekretem na zawsze, ale popchnęli ich tak, że oboje wylądowali w wodzie.

- No dziękuję bardzo – powiedział blondyn którego plecy niestety ucierpiały podczas spotkania z ziemią.
- A nie ma sprawy – odparł Mark ochlapując ich wodą.

Wszyscy razem świetnie się bawili. Niestety słońce powoli zaczynało się chować, więc stwierdzili, że czas już wracać. Kiedy Kushina pakowała swoje rzeczy, blondyn zabrał ręcznik i zarzucił jej na plecy, ta zdezorientowana popatrzyła na chłopaka.
- Witam miss mokrego podkoszulka. – szepnął i zabierając od niej plecak poszedł jak gdyby nigdy nic w stronę swoich kuzynów. Dziewczyna stała przez chwilę w miejscu, jednak kiedy jego słowa w końcu do niej dotarły okryła się ręcznikiem i pobiegła w stronę reszty.

Na jej nieszczęście najkrótsza droga do domu biegła przez środek wioski, więc nie obyło się bez tak około kilkunastu omdleń, no w końcu przez wioskę przechodził Minato Namikaze, największe bożyszcze Konohy i to w mokrym podkoszulku który przykleił się do jego klaty. Było też wiele wściekłych spojrzeń skierowanych pod adresem czerwonowłosej, gdyż płci pięknej wioski zdecydowanie nie podobał się fakt, że dziewczyna wesoło gawędziła sobie z blondynem.

The end is just the beginning…
JagodaLee
layout by Sasame Ka