Siemanko Internety!
Pojawiam się tu z nowym
rozdziałem, możecie mnie ukatrupić za tak długą przerwę, ale cóż leń jest
częścią mnie i tego niestety nie zmienię. Mam nadzieję na jakieś komentarze,
więc enjoy...
Po wypadzie nad jezioro
dzieciaki nabawiły się przeziębienia, a konkretnie kataru i gorączki, więc
jedyne co im pozostało to siedzenie w domu. Ale co można robić samemu w domu,
gdy czytać ani oglądać telewizji nie można, no oczywiście myszkować po pokojach.
W ich domu była cała masa nieodkrytych przez nich pokoi . Na każdym piętrze
udało im się znaleźć po cztery takie w których jeszcze ich nie było. W każdym
który odwiedzili znaleźli mnóstwo różnych gratów typu stare meble, półki ze
zwojami i książkami, jakieś ciuchy lub
inne tego typu rzeczy. Jednak jeden z pokoi niesamowicie spodobał się Mijumi
gdyż znajdowały się w nim instrumenty muzyczne oraz jakieś stare sztalugi,
farby i sporo niedokończonych obrazów.
Po obejrzeniu wszystkich
pięter została im tylko piwnica i strych, do którego niestety nie mieli klucza.
Schodząc do piwnicy byli niesamowicie ciekawi co mogą tam zobaczyć. Kiedy
otworzyli drzwi byli tak tylko odrobinkę rozczarowani widząc praktycznie puste
pomieszczenie.
- I to tyle, przecież
tutaj też musi coś być? – krzyknęła Mijumi.
- No nic siostra, chodź
poszukamy tego klucza na strych. – powiedział Mark wchodząc z powrotem po
schodach na górę.
- Dobra – odparła
zrezygnowana dziewczynka.
Poszukiwania klucza były
równie trudne co szukanie igły w stogu siana. Dzieciaki były chyba w każdym
pokoju i sprawdziły każdy najmniejszy zakamarek i kamyczek. Zostały im tylko
dwa pokoje i kuchnia, jednym z nich był pokój należący do Minato. Kiedy
dzieciaki zaczęły myszkować w pokoju blondyna udało im się znaleźć tylko parę
albumów, ciuchy, jakiś kluczyk, niestety za mały aby otworzył drzwi, oraz jakiś
pomięty skrawek kartki.
- Co to może być ? –
zastanawiała się Mijumi próbując odczytać słowa napisane na papierze.
- Pokaż to młoda. –
powiedział Mark zabierając siostrze kartkę.
… down what I can’t …
I’ve gotta … some way
I know …
… I only need …
- To chyba wszystko co uda
mi się odczytać – dodał oddając siostrze karteczkę.
- Nie ważne, odłożę to i
chodźmy szukać w kuchni – odparła blondynka.
Kuchnia, niby pokój w
którym tylko przyrządza się posiłki ewentualnie robi wojny na żarcie a jednak,
skrywała więcej niż przeciętny człowiek
mógł by pomyśleć. Cała masa słodyczy była ukryta w górnej szafce pomiędzy
makaronami.
- Jak oni mogli to przed
nami ukrywać! – oburzyła się dziewczynka.
- Nie wiem, ale na razie
musimy znaleźć ten głupi klucz, potem będziemy im to wypominać. – powiedział
brunet i kontynuował przeszukiwanie szuflad.
Kiedy byli już prawie
pewni, że nic nie znajdą udało im się wywęszyć pudełko z igłami i nićmi.
- Mam, nareszcie! –
krzyknęła Mijumi podskakując i wymachując dużym starym kluczem.
Rodzeństwo szybko pobiegło
na strych, kiedy otworzyli drzwi ich oczom ukazało się ogromne zakurzone
pomieszczenie, pełne najróżniejszych rzeczy. Dzieciakom od razu się tam
spodobało, gdyż znajdowało się tam mnóstwo starych mebli, przeróżnych zabawek i
rupieci oraz jakieś kufry.
Kiedy sprawdzili już chyba
każdy zakurzony kufer, bądź szafkę, skierowali się w stronę ogromnej szafy, był
to masywny mebel z roślinnymi zdobieniami. W środku tej ogromnej szafy znaleźli
małą skrzyneczkę zamkniętą na, o co za niespodzianka – klucz.
- Żartujecie sobie ?!? –
krzyknął Mark – Przecież to klucz wielkości takiego od pamiętnika, nigdy go nie
znajdziemy !
- Chwila – powiedziała
szybko Mijumi i zaczęła szukać czegoś po kieszeniach – Mam – wydarła się
blondynka triumfalnie podnosząc znalezisko do góry.
- No to otwieraj –
ponaglał ją brat.
W szkatułce znaleźli tylko
jakąś mapę i cóż za niesamowitość, klucz.
- Boże daj mi cierpliwość
bo jak dasz mi siłę to zniszczę wszystkie klucze na tej planecie – rzekła pod
nosem Mijumi.
- Dobra ale pokaż mi tą
mapę – brunet zabrał siostrze papier i zaczął się mu dokładnie przyglądać –
Wydaje mi się, że to jest mapa pokoi w tym domu. Patrz tu jest mój, ten jest
chyba twój a X znajduje się w piwnicy.
Dzieciaki niewiele myśląc
pobiegły w stronę piwnicy. Szybko zbiegły po schodach na dół i znalazły się w
pomieszczeniu. Był to stosunkowo duży pokój, jednak praktycznie pusty, jedynie
w odległym kącie stała prosta stara szafa.
- Szukaj wszystkiego co
moglibyśmy otworzyć tym kluczem, jest stosunkowo duży, więc pewnie będą to
drzwi ale żadnych tu nie widzę. – powiedział chłopak.
- Mark a może te drzwi są
po prostu ukryte, spójrz – wskazała starą szafę – tam po lewej są zawiasy,
widzisz?
- No tak, jesteś genialna
młoda!
- Och dziękuję, to ja
geniusz mówię tobie prosty człowieku przesuń szafę bo ja nie dam rady.
- Jeny zabiję cię zaraz !
– krzyknął brunet i oboje wybuchli głośnym śmiechem. Groźby, kłótnie oraz
drażnienie i docinki były u nich na porządku dziennym, ale tak to już chyba
jest z rodzeństwem.
Po przesunięciu mebla ich
oczom ukazały się stare drzwi ,całe były pokryte krzem a w paru miejscach
odłaziła farba. Kiedy próbowali przekręcić klucz w zamku coś blokowało
możliwość obrotu.
- Dlaczego nie chcą się
otworzyć ? – powiedziała załamana Mijumi siadając na stercie gazet – Co my
robimy nie tak ?
Mark chodził po pokoju tam
i z powrotem, a całej tej wędrówce towarzyszyły rozmyślania nad tym jak by tu
otworzyć te przeklęte drzwi. Oboje wiedzieli, że w tym pokoju jest zamknięte
coś ważnego, więc musieli się tam dostać.
- Dlaczego nie możemy ich
po prostu rozwalić ? – zapytał jeszcze w miarę spokojnym głosem oraz zacisnął mocniej dłoń na kluczu
który trzymał, a ten niespodziewanie rozbłysnął ciemnofioletowym światłem.
- Jak to zrobiłeś ? –
zdziwiła się Mijumi.
- Nie mam pojęcia,
chciałem wyładować na czymś moją wściekłość na ten głupi zamek.
- No jasne, już wiem ! –
krzyknęła uradowana blondynka – Daj mi klucz – chłopak dalej zdziwiony podał
siostrze przedmiot. Nie mógł uwierzyć w to co się stało kiedy dziewczynka
włożyła klucz do zamka, przedmiot ponownie rozbłysnął fioletowym światłem, a po
chwili można było usłyszeć dźwięk przeskakującego mechanizmu.
- Młoda gadaj jak to
zrobiłaś ?
- Trzeba myśleć braciszku
– powiedziała wesoło dziewczynka pokazując mu otwartą dłoń.
- Chakra… - odparł po
chwili chłopak.
- Brawo geniuszu, a teraz
pewnie uświadomię ci coś o czym nie miałeś pojęcia. Kiedy się denerwujesz
koncentrujesz odrobinę chakry w dłoniach. Robisz to nieumyślnie i odruchowo, a
wiem o tym bo parę razy się już o tym z bliska przekonałam – powiedziała Mijumi
– No nie patrz już tak na mnie tylko chodź tutaj.
Kiedy otworzyli tajemnicze
drzwi ich oczom ukazał się maleńki pokoik z regałami na których znajdowały się
różnego rodzaju zwoje. Duża część z nich była już zżółknięta i rozpadała się w
palcach praktycznie od razu po dotknięciu. Jednak jedna rzecz nie pasowała do
reszty, mianowicie pewien notatnik. Kiedy wszystko dookoła było pokryte dość
grubą warstwą kurzu, ten zeszycik wyglądał jakby ktoś niedawno, tak z kilka tak
temu go odkurzył. Blondynkę bardzo zainteresował ten przedmiot, dlatego
przyjrzała się mu dokładnie i dopiero po chwili otworzyła książeczkę. Jej
zawartość zaskoczyła dziewczynkę, ponieważ jedynie kilka stron było zapisanych
i to w większości nieczytelnym pismem, jednak jeden fragment był całkiem łatwy
do odczytania.
Nazywam się Mikihisa Namikaze, od wielu
lat zajmuję się studiowaniem historii mojej rodziny. Dotarłem do wielu
interesujących oraz niebezpiecznych informacji, duża część z nich nigdy nie
powinna poznać światła dziennego. Wiem, że czyha na mnie wielu wrogów, nie
tylko mojej rodziny, ale również kilka osób którym te informacje nie są na
rękę, dlatego postanowiłem je tu zapisać w razie mojej śmierci. Nie jest to
jednak wszystko co wiem, a jedynie fragment, ponieważ osoba dociekliwa na pewno
dotrze do tego co chce wiedzieć…
Istnieją trzy ważne rzeczy które
powinienem zapisać, wszystkie wiążą się z sobą i osobno stanowią bezużyteczne
wiadomości.
Powszechnie znany jest fakt, iż rodzina
Namikaze ma wielu wrogów. Podczas pierwszej wojny shinobi nasz klan napsuł krwi
wielu klanom z różnych wiosek. Jednak później Namikaze nie byli tak licznym
klanem, dlatego o nas zapomniano, mimo to niezwykła szybkość i tzw. „klanowy
geniusz” nie przepadł. Nie zniknęła też nienawiść innych klanów, jednym z nich,
również tym który najbardziej rozpamiętywał porażkę, był klan Nazo z wioski
ukrytej chmury. Co kilka lat wybierali oni nowego przywódcę rodu nazywanego
przez nich Shi. Jedną z obietnic jaką musiał złożyć podczas zaprzysiężenia było
wybicie klanu Namikaze. W dość dużym stopniu udało in się to osiągnąć, jednak
Nazo nigdy nie „grali” czysto, często wykorzystywali podstępy, uciekali się do kłamstw
i tym podobnych zagrań. Najważniejszą jednak rzeczą było to, że pozyskiwali
oni dużą ilość popleczników, potężnych lub nie. Podczas jednego ze zwiadów
dostał mi się do rąk pewien zwój, dzięki któremu można było przywołać straszną
istotę. Kiedy go zniszczyłem myślałem, że już po kłopocie, okazało się jednak,
że to dopiero czubek góry lodowej, Shi już wcześniej użył zwoju, ale dzięki
zniszczeniu zwoju nie miał pełnej kontroli nad Istotą.
Działania tego potwora polegały na zwabieniu swojej ofiary lub
większej liczby ludzi w miejsce oddalone od dużych ludzkich skupisk i
„wysysaniu” życia ze swojej ofiary, naprawdę niewielu przeżyło takie spotkanie, jednak ci którzy
mieli styczność z mocą Istoty najczęściej wyglądali na kilka lat starszych.
Istnieje sposób na pokonanie Istoty, a
właściwie jest nim osoba zwana Muzą. Odpowiedź na pytanie, kim jest owa
kobieta, możemy znaleźć w starych i przez wszystkich zapomnianych historiach.
W księgach opisujących powstanie
shinobi jest opisana tylko historia synów Mędrca Sześciu Ścieżek, nie ma tam
nic o córce, a takową również posiadał, nikomu nie jest znane jej imię, jedyne
co o niej wiadomo to to, że posiadała dziewięć córek oraz, że te dziewczynki
były już na świecie kiedy ich dziadek rozdzielił Yubiego na dziewięć Biju. Co
działo się z nimi potem jest tajemnicą. W starych podaniach istnieje zapis o
tym, że owa Muza jest jakoś powiązana z wnuczkami Mędrca Sześciu Ścieżek.
Niestety kolejną tajemnicą jest też to
jak owa kobieta może pokonać Istotę…
-
Bardzo dziwne – powiedziała Mijumi.
Mark
dalej przyglądał książeczkę w poszukiwaniu jeszcze czegoś. Zainteresowała go
tylko grubsza tylna okładka. Chłopak zauważył na niej maleńkie zawiasy, co
oznaczało, że jest to czymś na wzór pudełeczka. Udało mu się podważyć wieko i
podnieść je. Jego oczom ukazała się karteczka pod którą znajdował się stary
naszyjnik. Kartka była zapisana starannym kobiecym pismem i były na niej te
słowa
Muzą trzeba się urodzić, nikt się
nią nie stanie. Jej życie jest przepełnione cierpieniem i stratą. Na jej
barkach spoczywa zadanie opieki nad Biju. Ma być ich strażniczką i
przyjaciółką, jednak nie może pozwolić aby one zdominowały ludzi, ma utrzymać
równowagę sił. Jej moc nigdy nie może zostać użyta do uśmiercania, jej zadaniem
jest chronić życie. Ma nieograniczony potencjał, jednak żeby móc używać swoich
mocy musi ćwiczyć ciężej niż inni, próbować więcej razy niż ktokolwiek inny i
wierzyć, że uda jej się osiągnąć cel.
Naszyjnik był zrobiony ze
srebra z kryształową przywieszką. Kryształ miał kształt podobny do łezki, był
przepiękny i nawet w słabym świetle pokoju mienił się różnymi kolorami.
- Dziwne – wymamrotał
Mark.
- Mark mogę sobie wziąć
ten wisiorek, jest taki ładny. – poprosiła brata blondynka.
- No dobra – zgodził się
chłopak, dobrze wiedział, że jak siostra stwierdzi, że coś jest ładne to za
wszelką cenę będzie chciała to mieć, a to może się dla niego źle skończyć –
Chodźmy już stąd. Nic więcej na pewno tu nie znajdziemy.
- Jasne, ale co zrobimy z
tym co znaleźliśmy ?
- Nie wiem, zapytamy się
Minato, z tego co wiem to on i jego drużyna pomagają w sprzątaniu archiwum,
chyba Kushina też tam jest – rzucił brunet – Jak oni nie będą wiedzieć to
zawsze możemy się zapytać Trzeciego.
Dzieciaki wybiegły z
pomieszczenia i z prędkością huraganu pognały do pokoi aby się przebrać, w
końcu raczej nie powinno się po mieście paradować w piżamie. Wychodząc wpadły
na Mihomi która również szła do Hokage.
- Po co idziesz do
Trzeciego ? – zapytała Mijumi, podjadając batonika z zapasów znalezionych w
kuchni.
- Nie mam pojęcia po co
mam tam iść, ale jak dostałam wezwanie to chyba muszę, prawda. – burknęła
Senju, nie chciało jej się ruszać z domu, ponieważ już było ciemno i
zapowiadało się na burzę – A wy po co idziecie do Hokage ?
- Właściwie to nie idziemy
do niego ale do Minato, chcemy się go zapytać o jedną rzecz, a tam powinien
akurat być. – odrzekł brunet pomijając kilka faktów, nie chciał jeszcze nic
mówić innym ludziom, miał nadzieję, że siostra również nic nie wygada, nawet
przyjaciółce. Na szczęście młoda zeszła z tematu i zaczęła rozmawiać z
przyjaciółką o rysunkach które ostatnio skończyła.
Aby dojść z ich domu do
siedziby Hokage trzeba było przejść całkiem spory kawałek, mieli również do
wyboru różne drogi, jednak nie chcieli się pakować na, już wyjątkowo
zatłoczone, główne ulice, dlatego wybrali te raczej mniej uczęszczane.
Chodzili tamtędy wiele
razy razem z Minato ale też sami, kiedy musieli się gdzieś szybko dostać, więc
dokładnie znali cały rozkład ślepych i krętych uliczek, niestety tym razem
wyglądały one bardziej złowrogo niż normalnie. Mihomi i Mark szli przodem nie
bardzo się tym przejmując, natomiast Mijumi trochę przerażał taki wygląd
dlatego człapała za nimi trochę wolniej. Dzieciaki nie bardzo się zastanawiały,
gdzie konkretnie mają skręcić dlatego szły kierowane dziwnym przeczuciem,
niestety to przeczucie chyba nie znając drogi zaprowadziło ich w ślepą uliczkę.
- Yyy… chyba skręciliśmy
za wcześnie – stwierdziła Mihomi. Kiedy się odwrócili z zamiarem powrotu na
„główną” ulicę przed nimi pojawił się wysoki mężczyzna w czarnym garniturze,
był to dość dziwny strój w tej okolicy, jednak jeszcze dziwniejszą rzeczą było
to iż ten mężczyzna nie posiadał twarzy.
- Co jest ?!? Kim jesteś
?!? – krzyknął Mark.
Nie dostał od postaci
żadnej odpowiedzi, jednak natychmiast poczuł straszny ból jakby ktoś wywiercał
mu dziurę w czaszce. Mihomi czuła to samo co chłopak, jednocześnie widziała
wszystkie najgorsze chwile swojego życie. Mijumi natomiast przerażona wpatrywała
się jak jej brat i przyjaciółka przeżywają koszmarne tortury. Szybko podbiegła
do brata chcąc mu jakoś pomóc .
- Przestań ! – zawyła
rozpaczliwie. Mark widział jeszcze jak jego siostrzyczka rzuca się w stronę
postaci, a potem jakby rozpłynęła się w powietrzu. Później była już tylko
ciemność.
The end is just the beginning…
Jagoda Lee
Wytłumacz mi... CO TO JEST?! xD Mam niedosyt... ._.
OdpowiedzUsuńCóż, notka fajna, chociaż na początku przyspieszyłaś akcję. :P
Pozdrawiam. :)
Ale co to jest dla was, czy dla mnie :P Dla was jest to ROZDZIAŁ ( taki kawałek tekstu ) :D, dla mnie początek misternego planu uknutego pod prysznicem kilka miesięcy temu :P :D
UsuńCo do akcji, wybacz inaczej się nie dało :P
Pozdrawiam :D
kochana cudowny rodział i ten naszyjnik cudo
OdpowiedzUsuńDziękuję :D i popieram jest cudowny O.o osobiście chcę taki :D ale to może w przyszłości :)
UsuńRozdział jak zwykle świetny. Czytałam go już dawno, dawno, dawno, dawno, dawno, dawno :-D , dawno, dawno temu, ale mi sie nudziło i przeczytałam jeszcze raz, i za drugim razem podoba mm się równie mocno co za pierwszym. Pisze by zapytać kiedy jest, nie chcę cię popędzać ani nic z tych rzeczy.( no może odrobinę <.< >.> <.<) Nie wypada jednak mówić wprost byś się ruszyła, bo wiem ze nie zależy to od ciebie, bo za wszystko jest winna albo syndrom braku weny, lub wirus lenia. Ja to rozumiem bo sama miałam "dziurę" w głowie od lipca, ale ja już napisałam dwie nocie, więc wierzę, że i tobie się uda.( Boże, jak sentymentalnie, idę się zakopać.)
OdpowiedzUsuńNo cóż...
Życzę kapsułek na wenę, pigułek na lenia, lub jakiegoś leku na coś co cię dręczy, że niedodajesz notki.
Mija Mirini.
Ciekawy szablon tak ogólnie. Intrygujący można rzec.
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału. Masz świetny pomysł. To znaczy wyobraźnie i w ogóle. Błędów nie zauważyłam więc pewnie ich nie ma, za co ogromny plus.
Wydaję mi się, że gdybyś zastosowała akapity, to tekst byłby czytelniejszy i przyjemniejszy. Ale to tylkotakie moje marudzenie. :)
Miłego życia życzę!
red-flour.blogspot.com